Wojska Obrony Terytorialnej zaangażowano do walki z Afrykańskim Pomorem Świń (ASF) i w minioną sobotę żołnierze przeczesywali lasy powiatu skierniewickiego. Znaleziono jednego padłego dzika, a dopiero badania odpowiedzą na pytanie, czy był on zarażony wirusem. Zakażonego znaleziono zaś na granicy powiatu opoczyńskiego.
Coraz groźniejsza staje się sytuacja województwa łódzkiego, które już z dwóch stron zagrożone jest wirusem ASF. Najpierw występowanie tej choroby stwierdzono u dzików w województwie mazowieckim, a pod koniec ubiegłego roku pojawił się on również na zachodzie - w Lubuskiem i w Wielkopolsce. Stąd też służby wojewody łódzkiego postanowiły wykorzystać nowe przepisy i spróbować sprawdzić czy wirus nie pojawił się też w lasach wschodniej części województwa. Do akcji zaprzęgnięto między innymi Wojska Obrony Terytorialnej z 9 łódzkiej brygady.
- Ta akcja jest pierwszy raz na terenie województwa łódzkiego, ale myślę, że będziemy ją powtarzać. Jednym z jej zadań jest uwrażliwanie społeczeństwa, że ASF to bardzo poważny problem - mówi Tobiasz Bocheński, wojewoda łódzki.
Kilkugodzinne poszukiwania przyniosły, niestety, pewne efekty. Znaleziono jednego padłego dzika, pobrano próbki i badania laboratoryjne wykażą, czy był on zarażony wirusem. Przedstawiciele służb weterynaryjnych jednak uspokajają.
- Był to dzik już w zaawansowanym stadium rozkładu, widać było, że zajęły się nim drapieżniki. Wiemy też, że na terenie podskierniewickich lasów mamy dwie watahy wilków i to one mogą odpowiadać za jego śmierć, niekoniecznie od razu wirus - mówi Piotr Cymerski, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Skierniewicach.
Teoretycznie wirus ASF nie jest groźny dla człowieka, jednak jego rozprzestrzenianie może docelowo mieć wielki wpływ na nasze codzienne życie. Atakuje on nie tylko dziki, ale równie świnie i każdorazowe zarażenie tucznika powoduje konieczność wybicia całej hodowli. Niekiedy są to tysiące sztuk. Tracą wówczas nie tylko rolnicy, którym państwo musi płacić odszkodowania, ale przy szybkim rozwoju wirusa zachodzi obawa zaistnienia wzrostu cen wieprzowiny. A to już zauważy każdy.
Pierwsze ogniska wirusa ASF w Polsce wykryto w 2014 roku. Szybko przenoszony był on przez dziki na zachód, a początkowo sądzono, że naturalną barierą dla zarażonych zwierząt będzie rzeka Wisła. Tak się jednak nie stało i w roku 2018 zaatakował województwo mazowieckie, szybko docierając do granic województwa łódzkiego. Kilka dni temu pierwszego martwego zakażonego dzika znaleziono tuż przy granicy powiatu opoczyńskiego, przy Drodze Krajowej nr 12.
W związku z szybkim postępowaniem wirusa, Komisja Europejska zdecydowała, aby kilka wschodnich powiatów objąć już żółtą strefą ochronną. Zajmuje ona na razie teren powiatów: skierniewickiego, łowickiego, rawskiego i opoczyńskiego.
Jednym z elementów zapobiegania rozwojowi wirusa jest tzw. sanitarny odstrzał dzików i w styczniu tego roku uchwalono nową ustawę, która ma go uprościć. Przepisy te, pozwalające na udział w strzelaniu do dzików wojskowym, policjantom, strażakom i pogranicznikom, znalazły wielu przeciwników, nie tylko wśród organizacji ekologicznych. Przez opozycję określone zostały mianem „wojny wypowiedzianej dzikom”.
- Odstrzał w tym przypadku stanowi akt mniejszego zła, jak byśmy powiedzieli ekologom, ale też akt rozsądku - twierdzi wojewoda łódzki.
W przeszukiwaniu skierniewickich lasów udział wzięło ponad 30 żołnierzy WOT oraz myśliwi i leśnicy.