Do zarzutu prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu doszło podejrzenie o fałszowanie dokumentów. Policja wiedziała, że wójt może pić w pracy.
Krzysztof Michalak, wójt gminy Warlubie (powiat świecki), nie składał jeszcze wyjaśnień w sprawie zatrzymania z 23 maja, gdy prowadził pod wpływem alkoholu. Tymczasem policja wszczęła kolejne postępowanie w jego sprawie. - O podejrzenie fałszowania dokumentów - wyjaśnia Joanna Tarkowska, rzeczniczka policji w Świeciu.
Przypomnijmy: 23 maja ok. godz. 11 na ul. Wiejskiej w Warlubiu policja zatrzymała 49-letniego wójta, gdy prowadził swojego volkswagena. Miał 0,9 promila alkoholu we krwi.
- Tego dnia wójt był w pracy. W Biuletynie Informacji Publicznej są podpisane przez niego dokumenty. Przyjmował też petentów. Po zatrzymaniu przez policję postanowił wziąć urlop. Sęk w tym, że wstecznie - tłumaczy Adam Szczodrowski ze Stowarzyszenia Niezależnych Mieszkańców dla Gminy Warlubie. – Wiemy, że na liście obecności przy nazwisku wójta od dnia 22 do 24 maja pojawiło się oznaczenie, że przebywał na urlopie. Dowiedzieliśmy się również, że pojawił się pomysł, by podmienić tę listę na taką bez poprawek. Logicznym jest to, że wszyscy urzędnicy musieliby się na niej podpisać jeszcze raz.
Postanowiliśmy to sprawdzić.
Szczodrowski z Damianem Drzymalskim, radnym gminy Warlubie, zażądał od sekretarza gminy kserokopii listy obecności. Wnioskował o tzw. informację publiczną, ustną, niezwłoczną. - Miałem do tego prawo, co potwierdził urząd wojewódzki w późniejszej rozmowie z policją. Jednak sekretarz oponował, spisał notatkę służbową i powiedział, że musimy czekać kilka dni. Wezwałem więc policję. Dopiero gdy przyjechał „kryminalny” z Nowego, sekretarz gminy wydał mu listę - dodaje Szczodrowski. O tym, że wójt Michalak może pracować pijany, Szczodrowski zawiadamiał policję już 3 stycznia. - Poszedłem do wójta w swojej sprawie, bo gminna droga wchodzi na moją działkę. Wójt był wobec mnie arogancki i poczułem woń alkoholu. Wyszedł z gabinetu za mną i odjechał samochodem. Zawiadomiłem policję, że urzędował nietrzeźwy, a potem prowadził samochód do swojego mieszkania w Bąkowie.
Po drugiej rozmowie z KPP w Świeciu kazano mu poczekać na pojawienie się radiowozu. - Po 40 minutach czekania zadzwoniłem ponownie na komendę i dowiedziałem się, że policja już była i ustaliła w urzędzie, że wójt wyjechał służbowo i nie wróci już dziś do pracy.
Szczodrowski napisał skargę do Tomasza Lubiejewskiego, p.o. komendanta policji w Świeciu. Ten przyznał mu rację: „Decyzje podjęte przez zastępcę dyżurnego (pracownika cywilnego) nie były kompetentne, mało precyzyjne i niezdecydowane, co w konsekwencji doprowadziło do niepotwierdzenia przekazywanych przez Pana informacji (...) Za zaistniałą sytuację przepraszam. Policjantom, jak i pracownikom cywilnym pełniącym służbę na stanowisku dowodzenia oraz ich bezpośrednim przełożonym zwrócę uwagę na stwierdzone nieprawidłowości, zobowiązując w podobnych przypadkach do podejmowania decyzji przez dyżurnego jednostki oraz kierowania do obsługi funkcjonariuszy Wydziału Ruchu Drogowego. Biorąc pod uwagę powyższe ustalenia sądzę, że uzna Pan skargę za ostatecznie załatwioną”.
Stowarzyszenie, które reprezentuje Adam Szczodrowski, współtworzy Anna Ośko, kontrkandydatka Michalaka w ostatnich wyborach. Jej nazwisko pojawia się w komentarzach wokół zatrzymania wójta. Większość internautów postępia jego zachowanie, jednak niektórzy bronią go i zarzucają Ośko „walkę po trupach”: „Jest tylko człowiekiem i ma prawo popełniać błędy (...) ktoś w perfidny sposób chce przejąć władzę” - czytamy na facebookowym profilu Stowarzyszenia. Wpadka wójta może go bowiem zmusić do złożenia mandatu.
Zapytaliśmy Annę Ośko (obecnie zajmuje się ona pozyskiwaniem funduszy unijnych w urzędzie sąsiedniej gminy Dragacz), czy w razie ustąpienia Michalaka będzie zainteresowana stanowiskiem wójta gminy Warlubie? - Proszę o kontakt w późniejszym terminie, za miesiąc, dwa - odpowiedziała.
Szczodrowski nie odbiera tego jako czekanie na uprawomocnienie się ewentualnego wyroku wójta. - Nie wiadomo, czy ktokolwiek będzie chętny do zarządzania tą gminą - komentuje. Chodzi o opisywaną już przez nas budowę Parku Przemysłowo-Technologicznego w Płochocinie z udziałem funduszy europejskich. Miał rozpocząć działalność w 2015 r. i dać pracę 500 ludziom. Wskutek niedopełnienia formalności, jak odrolnienie gruntów czy wadliwa ocena oddziaływania na środowisko, budowa nie doszła do skutku. - NIK wydała miażdżący raport pokontrolny. Obecnie toczy się postępowanie dyscyplinarne dotyczące finansów publicznych, o czym wiemy z Regionalnej Izby Obrachunkowej. Jeśli zapadnie wyrok, że gmina musi uregulować fakturę, będzie miała problemy finansowe - ostrzega Szczodrowski.
Krzysztof Michalak mimo prób nawiązania z nim kontaktu, nie podjął z nami rozmowy.