„Wolisz kobiety, bo nie spotkałaś jeszcze tego jedynego”
Dlaczego lesbijki umierają w serialach? Czy matka, widząc w kolejnym odcinku ulubionego serialu szczęśliwą osobę nieheteroseksualną, łatwiej zaakceptuje to, że jej córka spotyka się z kobietą? Mówi o tym ALDONA KOBUS, kulturoznawczyni.
Społeczeństwo swoją wiedzę o osobach nieheteroseksualnych czerpie głównie z mediów, ale niewyczerpanym źródłem stereotypów jest popkultura. Czy 60-latka, która w kolejnym odcinku ulubionego serialu zobaczy lesbijkę, miłą, uczynną, taką, która studiuje i ma plany na przyszłość, szybciej zaakceptuje informację o tym, że jej córka spotyka się z kobietą?
Najlepiej byłoby, gdyby zobaczyła w tym serialu 60-letnią lesbijkę, która boryka się z problemami codzienności: po śmierci swojej długoletniej partnerki, z którą mieszkała, zostaje wyrzucona z mieszkania, które formalnie należało do partnerki, a do którego ona teraz - zgodnie z prawem - nie ma prawa. Nie twierdzę, że serialowy obraz ma bezpośrednie przełożenie na rzeczywiste wybory i światopogląd jego fanów, tak, jak nie ma co się obawiać, że miłośnik gier komputerowych wyjdzie na ulicę i zacznie strzelać do ludzi jak do wirtualnych graczy. Teksty popkultury silnie wpływają jednak na nasze postrzeganie świata, a jeśli o jakimś zjawisku w nich się nie mówi, to go po prostu nie ma. Budowanie scenariuszy filmowych i seria-lowych z uwzględnieniem postaci nieheteroseksualnych wymaga od twórców minimalnej wrażliwości i poznania tematów z dobrych, wolnych od stereotypów i homofobii źródeł. Tymczasem ani seriale, ani media nie pokazują prawdziwych, codziennych problemów osób nieheteroseksualnych: biedy, starości, samotności w przypadku osób starszych. W kulturze masowej pokazuje się je jedynie przez pryzmat seksu. Lesbijki są właściwie niewidoczne...
A jeśli już się pojawiają, to bywa, że „nawracają się” i znajdują miłość swojego życia - mężczyznę.
Tak, słychać wtedy kwestie wypowiadane przez zatroskanych rodziców czy przyjaciół: „Mówisz, że wolisz kobiety, bo nie spotkałaś jeszcze tego jedynego. Zobaczysz, poznasz fajnego chłopaka, to ci przejdzie. To całe bycie lesbijką to tylko twoja fanaberia”. Oczywiście nie ma nic złego w tym, że się zmieniamy, nasza seksualność ewoluuje, a orientacja nie jest wcale czymś stałym, danym raz na zawsze, w końcu poznajemy siebie całe życie i nie ma nic dziwnego w tym, że kobieta biseksualna w pewnym momencie wybiera życie z partnerką lub odwrotnie. Problem w tym, że w popkulturze, w serialach, w mediach, to „brzydkie słowo na B” wcale się nie pojawia, nie istnieje. A ja czekam właśnie na taki serial, opowiadający o grupie nieheteroseksualnych przyjaciółek (bo - co też znamienne - jeśli takie postaci pojawiają się już w serialach, zawsze występują w pojedynkę, w grupie heteroseksualnych znajomych, chociaż w życiu raczej lubimy przebywać wśród podobnych nam ludzi), spośród których każda ma odmienną orientację, jedna jest ciemnoskóra, jedna jest Żydówką...
A jedna seniorką?
Właśnie. To też mocno dyskryminowana, wykluczona grupa - nieheteroseksualni seniorzy. Rozmawiałam jakiś czas temu z ponad 50-letnią lesbijką. Powiedziała: „Nie spotkasz już raczej lesbijek w moim wieku, bo albo wyszły za mąż wbrew sobie, bo nigdy nie miały sił, by same przed sobą przyznać się do swojej orientacji, albo popadły w nałogi, cierpią na depresję z powodu beznadziei życia w ukryciu, albo popełniły samobójstwo, bo dłużej już takiego życia znieść nie potrafiły...”. Tracimy coś bardzo cennego -
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień