Aleksandra Durys, uczennica I LO im. Prusa - aktywna wolontriuszka, o blaskach i wzruszających momentach związanych z pracą na rzecz drugiego człowieka.
Olu, wiem, że aktywnie działasz na rzecz wielu akcji związanych z wolontariatem. Czym dokładnie się zajmujesz?
Pomagam w żarskim domu dziecka i „gościnnie”udzielam się również w żarskim schronisku dla zwierząt. Oba tak od początku roku szkolnego. Również starałam się pomóc w Szlachetnej Paczce, ale że nie jestem pełnoletnia, to nie mogę być wolontariuszem, tylko przenieść po prostu potrzebne rzeczy osobie, która „ma” daną rodzinę i zajmuje się zbieraniem rzeczy dla niej.
Skąd u Ciebie zainteresowanie działaniami, które wymagają wiele poświęcenia a nie dają korzyści finansowych?
Nigdy nie myślałam o tym, co mi to da. Pewnego dnia po prostu stwierdziłam, że mogę na coś spożytkować swój wolny czas i pomyślałam:czemu by nie na pomoc dla kogoś, kto jej potrzebuje? Przyznam, że do domu dziecka, chciałam się wybrać że od dłuższego czasu. Myślę,że mam dobry kontakt z dziećmi i kto wie, może w przyszłości będę studiować pedagogikę Emotikon smile. Więc to takie swego rodzaju „rozeznanie” Emotikon grin A u dzieciaków bardzo mi się spodobało i postanowiłam zostać na dłużej.
Postaram się w przyszłości odmienić los jakiemuś dziecku
To zajęcie daje chyba sporo satysfakcji, a czy możesz przytoczyć jakąś sytuację, która najmocniej utkwiła ci w pamięci?
Był taki moment. Kiedyś, podczas odrabiania lekcji z dziewczynką, zdarzyło się coś, co pokazuje, za czym te dzieci tęsknią, czy jak ważna jest dla nich poświęcana im uwaga. Mianowicie podczas odrabiania tych lekcji, jedna z dziewcząt o coś chciała mnie zapytać. Nie pamiętam już nawet, co to było za pytanie, ale zamiast mojego imienia na początku, padło słowo: „mamo”. Szybko zakryła rączką buźkę i zaraz się poprawiła, a nawet przeprosiła. Powiedziałam jej, że nic nie stało i wróciliśmy do lekcji. Jednak długo potem o tym myślałam i nawet dowiedziałam się, że ta dziewczynka dopiero kilka miesięcy jest w placówce i cały czas myśli o domu. O mamie, którą jej przypomniałam...
To bardzo wzruszjące i wiele daje do myślenia... A czy masz jakieś marzenia związane z wolontariatem, których nie udało Ci się jeszcze spełnić?
Zobaczymy, jak mi się życie potoczy, ale postaram się w przyszłości odmienić los jakiemuś dziecku i je adoptować. Oczywiście to zależy od tego, czy akurat będę mogła stworzyć dobre warunki dla tego dziecka, czy mój chłopak by się na to zgodził, ale o adopcji na pewno w swoim czasie będę myśleć.
Komu poleciłabyś zostanie wolontariuszem?
Tak naprawdę każdemu, kto ma trochę wolnego czasu, jest otwarty i empatyczny. O! I fajnie, jeśli ktoś dobrze rozumienie i umie wytłumaczyć matematykę. To bardzo przydatna umiejętność w odrabianiu lekcji z dziećmi. Sama daję radę z matmą, ostatnio, kiedy odrabiałam lekcje z dziewczyną z trzeciej klasy gimnazjum, to dziękowałam Bogu za to, że mamy internet, bo sama bym nie rozgryzła tego zadania (śmiech). Więc to taki mój mały apel do wszystkich zaprawionych w bojach matematyków, którzy chcieliby trochę pomóc.