Do Wolsztyna przyjechał cyrk. W związku z tym zorganizowano pikietę przeciwko wykorzystywaniu zwierząt jako „zabawek” na arenach. Sprawiła ona, że część osób zrezygnowało z zakupu biletu.
Protest przebiegał dość spokojnie, choć nie obyło się bez interwencji straży miejskiej oraz policji. Mundurowi pojawili się na miejscu na prośbę zarządcy cyrku, który zażądał wyprowadzenia protestujących poza strefę sąsiadującą z kasą oraz głównym wejściem. Jak się okazało, nie było podstaw do podjęcia przez służby interwencji i protest mógł spokojnie odbywać się dalej. Jak udało się nam ustalić, organizatorzy wydarzenia byli bardzo zadowoleni z akcji, bowiem kilka osób ze względu na ich działania zrezygnowało z wizyty w cyrku.
- Cyrk w swoim repertuarze wykorzystuje wiele zwierząt, są to gołębie, konie, psy, małpka, wielbłądy, cztery lwy. Zwierzęta w cyrkach trzymane są w ciasnych klatkach i przyczepach, a jedyne chwile kiedy mogą je opuścić to czas tresury i występów na arenie
- mówi nam Malwina Malinowska z grupy „ Fundacji Viva! Akcja dla Zwierząt.”
- Przez większość roku są przewożone z miasta do miasta, co wiąże się ze stresem wynikającym z wielokrotnych zmian miejsca przebywania. Wiele z nich choruje nie tylko fizycznie, ale i psychicznie, wykazując stereotypowe zachowania takie jak ciągłe kiwanie głową czy kręcenie się.
Jak dodała, Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu określiło nakłanianie dzieci do uczestnictwa w występach cyrków jako działalność niepożądaną, niezgodną z Konwencją Praw Dziecka, która podkreśla, iż nauka powinna być ukierunkowana na rozwijanie w dziecku poszanowania środowiska naturalnego.
- A czego uczą się dzieci o naturze tygrysa, patrząc na zamknięte w klatce, kręcące się w kółko na niewielkiej przestrzeni, zestresowane i złamane psychicznie zwierzę? Co mogą wywnioskować z widoku niedźwiedzia przebranego w sukienkę i stojącego na przednich łapach? Obserwując cyrkową arenę nie nauczą się niczego na temat prawdziwej natury zwierząt - podkreśla Malwina Malinowska.
Cyrk odbył się na terenie gminnym. Protestujący zapowiadają, iż udadzą się do burmistrza, aby ratusz wydał uchwałę zabraniającą wstępu cyrków na tereny, które należą do gminy. Takie rozmowy jednak jeszcze się nie odbyły. Warto przypomnieć, iż w niektórych miastach, jak choćby Poznań czy Gorzów Wielkopolski, cyrki na tereny należące do urzędu nie mogą przyjeżdżać.
- Temat jest nam dobrze znamy, tym razem zgoda została przez nas wydana. Warto jednak zaznaczyć, iż niektóre gminy wydają takie zakazy, jednak wiele z nich później zostaje uchylanych, ponieważ właściciele cyrków zaskarżają je do sądu i zazwyczaj wygrywają
- informuje Grzegorz Nowak, naczelnik wydziału gospodarki przestrzennej i obrotu nieruchomościami w ratuszu.
Współpraca: Roland Buśko