Wolty i zwierzęcy magnetyzm [MINĄŁ TYDZIEŃ, OPINIA]

Na razie ciągle mamy tylko plotki, ploteczki, plotunie… Bo komitety wyborcze zestawy kandydatów trzymają w ukryciu. Choć niektóre plotki są już w zasadzie potwierdzone. Choćby ta o oczywistej oczywistości - marszałek Piotr Całbecki otworzy listę Koalicji Obywatelskiej (PO i Nowoczesna) do sejmiku województwa w okręgu z Toruniem i okolicą. Rywalizować ma m.in. z Wojciechem Świtalskim, szefem PiS w Toruniu i prezesem miejskiej spółki Urbitor jednocześnie. Z kolei były wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich otworzy listę komitetu SLD Lewica Razem, ale w okręgu z Grudziądzem i okolicą.

Co do PiS, to od jednego z czołowych lokalnych polityków tej partii można usłyszeć, że w wyborach wystawi kandydatów takich, że nie tylko jej elektoratowi szczęki czy też kapcie spadną. Taki zwierzęcy magnetyzm mają mieć w sobie rządzący obecnie Polską. Zobaczymy, co z tego wyniknie. Na razie „Nowości” potwierdziły, że wśród kandydatów do Rady Miasta będzie rzeczniczka toruńskiej policji Wioletta Dąbrowska. W wyborach do toruńskiej rady już przerabialiśmy manewry ze startem kandydatów znanych z tego, że są znani (i oczywiście będących fachowcami w swoich branżach).

Cztery lata temu zaserwował wyborcom taki zestaw komitet prezydenta Zaleskiego. Kogo nie było na jego liście! Naukowiec, bardzo popularna lekarka, legendarny wręcz żużlowiec, koszykarka… Aż konkurencja zgrzytała ze złości zębami - tak perfekcyjna miała to być lista. Do tego dochodziła rozpoznawalność i rekomendacja prezydenta. W efekcie miało być dwanaście mandatów w 25-osobowej radzie. Skończyło się na sześciu i dużym rozczarowaniu. Niektórzy do dziś ponoć nie mogą dojść do siebie. Cóż, takim wyborczym celebrytom - przynajmniej w toruńskich warunkach - start udaje się co najwyżej wtedy, gdy znajdą się na czele listy kandydatów.