Na samochodach nauki jazdy wielu łódzkich auto- szkół już pojawiły się nalepki z napisem „Łódź zasługuje na nowy WORD”. Na innych mają się pojawić lada dzień.
- To wyraz naszej solidarności z egzaminatorami i pracownikami Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, którzy bezskutecznie domagają się, by wreszcie ktoś poważnie się zajął warunkami, w jakich działa WORD - mówi Stanisław Pasiak, właściciel jednej ze szkół jazdy. Jak podkreśla, tak zrujnowanych placów manewrowych i nędznych obiektów nie ma nigdzie - nie tylko w naszym województwie, ale chyba i w całym kraju.
- Ludzie wolą zdawać egzamin w Sieradzu, Skierniewicach czy Piotrkowie nie tylko dlatego, że tam podobno łatwiej - dodaje.
- W Łodzi plac manewrowy oblewa 30 procent egzaminowanych, mimo że do wykonania jest tylko jazda po rękawie i ruszanie pod górkę - mówi Radosław Banaszkiewicz, egzaminator, a zarazem szef związków zawodowych w WORD. - Trudno się dziwić, biorąc pod uwagę stan nawierzchni i niemal niewidoczne linie wyznaczające tor jazdy. Budynek, w którym przyszli kierowcy oczekują na swoją kolej, to dawna kotłownia. Według przeprowadzonych niedawno ekspertyz stanowi zagrożenie dla przebywających tam osób.
Z kolei zaplecze dla instruktorów i kursantów przy ul. Maratońskiej znajduje się w budowlanych barakach.
O nowej siedzibie dla łódzkiego WORD-u mówi się od dobrych sześciu lat. Już w 2011 roku miało się zacząć szukanie dla niego terenu, bo plac przy ul. Smutnej dzierżawi od PKS-u. Ostatnio Witold Stępień, marszałek woj. łódzkiego, poinformował, że ogłoszony został przetarg na budowę nowego WORD-u. Ma ruszyć wiosną 2018 roku.
- Oby - mówi Radosław Banaszkiewicz, ale nic mu nie wiadomo, czy podpisano choćby umowę o dzierżawę gruntu pod tę inwestycję.