15 lat Uniwersytetu Zielonogórskiego. Rozmowa z Tomaszem Białkiem, studentem pierwszego roku (praca socjalna) oraz czwartego roku (pomoc społeczna i socjoterapia) na UZ
Dlaczego wybrałeś studia na naszym uniwersytecie?
Pochodzę z małej miejscowości Parowa pod Bolesławcem na Dolnym Śląsku. Zastanawiałem się trochę – studiować we Wrocławiu czy w Zielonej Górze. Na UZ jestem trochę przez przypadek. Po prostu nie złożyłem na czas dokumentów do Wrocławia.
Tak zaczęła się moja przygoda z Winnym Grodem. Na pewno tego nie żałuję. Gdybym miał wybierać jeszcze raz, zrobiłbym tak samo.
Dziś o godz. 14.00 w auli Uniwersytetu Zielonogórskiego przy ul. Podgórnej 50 odbędzie się inauguracja roku akademickiego 2016/2017.
Podoba Ci się u nas?
Pewnie. To dla mnie szczęśliwe miejsce! Poznałem tu swoją dziewczynę Kasię. A samo miasto jest bardzo ładne. Jakby stworzone dla studentów. Nie za duże, nie za małe. Podoba mi się deptak i rynek. Często mam zajęcia w różnych dzielnicach. Wtedy wybieram komunikację miejską. Autobusy dojeżdżają wszędzie szybko i punktualnie. Do tego są zniżki dla studentów. Natomiast wieczorem, po zajęciach jest kilka klubów, gdzie można wyjść i pobawić się.
Czyli takie miasto bez żadnych minusów?
Aż tak dobrze nie jest. Na przykład panowie z policji ciągle dają mandaty studentom za przechodzenie przez pasy na czerwonym świetle obok wyjścia z uczelni na przystanek. Na samym kampusie nie można napić się choćby jednego piwa ze znajomymi, bo tam też policja może wręczyć mandat. A myślę, że studentom powinno się zostawić trochę więcej wolności. Tak jest na całym świecie. Następna sprawa to powrót do akademika nocą. Prawie nie ma nocnych autobusów. Może to się kiedyś zmieni.
W związku z jubileuszem 15-lecia UZ gościem specjalnym będzie wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.
Czy Zielona Góra to drogie miasto dla studentów?
Na początku, gdy mieszkałem na stancji, było dość drogo. Na szczęście po pół roku udało mi się przenieść do akademika, a tam ceny są przystępne. W autobusach są zniżki dla studentów. To bardzo fajna sprawa. Dzięki temu z komunikacji miejskiej korzysta większość moich znajomych. Zniżki są też do kina czy na siłownię. Na pewno jest taniej niż we Wrocławiu czy Szczecinie. A do tego nie ma tu korków. Jak słucham opowieści moich kolegów, którzy w większych miastach muszą dojeżdżać na zajęcia godzinę lub dłużej, to im współczuję.
Zamierzasz zostać u nas po studiach?
Raczej nie. Myślę o wyjeździe do Niemiec. Dlatego rozpocząłem drugi kierunek – prace socjalne. Chciałbym w tym zawodzie pracować po studiach. A wiadomo, że praca w Niemczech jest lepiej płatna niż w Polsce. Taka jest na razie rzeczywistość i dlatego wielu młodych ludzi stąd wyjeżdża.
Często jeździsz do domu?
Prawie co tydzień. Gram amatorsko w piłkę nożną w swojej miejscowości, w klubie Rybak Parowa i muszę być regularnie na meczach. Mogę wtedy odwiedzić rodzinę i kolegów. Do Bolesławca nie jest stąd daleko. Na koniec dodam, że musiałem studiować aż cztery lata, żeby doczekać się pierwszego wywiadu do gazety. Bardzo się cieszę, że w końcu się udało.
Dziękuję za rozmowę.