Wraki zajmują wiele miejsc parkingowych
- Sąsiad od kilku lat trzyma na parkingu swoje stare auto. Nie jeździ nim już, ale nie chce go zezłomować - mówi czytelnik
- Wieczorami zdarza się, że szukam wolnego kawałka parkingu nawet kilkadziesiąt minut. Często zdarza mi się zostawić go nawet kilka ulic od domu, bo bliżej nie ma ani jednego wolnego miejsca. Samochodów jest teraz coraz więcej, a miejsc parkingowych nie przybywa - mówi mężczyzna. - Dlatego denerwuje mnie, gdy widzę, że ktoś zostawia stare samochody na parkingu. Syn sąsiada kilka lat temu wyjechał do pracy za granicę. Zostawił ojcu starego gruchota. Gdy ten kupił nowe auto, o starym zapomniał. Nie wyrejestrował go, tylko zostawił na parkingu. A przecież to miejsce mogłoby służyć innemu kierowcy.
Dodaje, że takich przypadków widział co najmniej kilka na parkingach w różnych częściach miasta.
- Gdyby straż miejska podczas partoli zajrzała również na parkingi i podwórka, z pewnością by zobaczyła wiele takich aut. Gdyby je usunąć, być może problem z miejscami do parkowania choć trochę by się zmniejszył - proponuje pan Janusz.
Paweł Dyjas, komendant Straży Miejskiej w Słupsku, zapewnia, że funkcjonariusze regularnie interweniują w sprawie wraków.
- Nie ma tygodnia, byśmy nie dostawali informacji o pozostawionych na parkingach samochodach - mówi Paweł Dyjas. - Nie wszystkie jednak są wrakami. Aby można było tak określić samochód, musi on nie nadawać się do użytku. Wrakiem jest na przykład samochód z kołami bez powietrza lub w ogóle bez kół, z wybitymi szybami, bez tablic rejestracyjnych, taki, do którego jest łatwy dostęp. Wraki nie tylko zajmują miejsca parkingowe, ale również mogą być groźne dla środowiska naturalnego, bo często wyciekają z nich płyny eksploatacyjne.
Strażnicy tylko w ostatnich tygodniach znaleźli wraki na parkingach przy ulicach Mochnackiego, Morcinka, Anny Gryifitki i na terenie strefy ekonomicznej.
- Staramy się docierać do właścicieli wraków i nakazujemy im usunięcie pojazdów lub doprowadzenie do stanu, w którym możliwa będzie jego eksploatacja - mówi Paweł Dyjas. - W ostateczności przewozimy go na parking policyjny na koszt właściciela. Gdy nie udaje się nam go ustalić, wrak po pewnym czasie przechodzi na własność miasta.