Wrocław ma szansę stać się potęgą stoczniową?
Ma 53 metry długości, pomieści ponad 400 pasażerów, będzie największym statkiem pasażerskim w Polsce pływającym po rzekach. Wratislavia, najbardziej jak dotąd imponujący statek wrocławskiej floty, powstaje właśnie we wrocławskiej stoczni rzecznej przy ul. Michalczyka.
Wratislavia to statek Rafała Hordejuka, wrocławskiego armatora, właściciela innych dużych jednostek pływających, takich jak Goplana, Nereida i Wiktoria. Wratislavia ma zostać zwodowana w ciągu około miesiąca i wypłynąć w dziewiczy rejs po Odrze 1 lipca. Będzie zabierała turystów z wrocławskich przystani, a w weekendy posłuży nowożeńcom. Będą tam organizowane wesela i duże imprezy towarzyskie.
Ale we wrocławskiej stoczni powstaje nie tylko statek dla Wrocławia. Tuż obok Hordejuk niemal od podstaw buduje parostatek Lubecki. A właściwie „udawany” parostatek, bo jedynie z wyglądu - napędzany będzie dieslem. Lubecki powstaje na zlecenie warszawskiego ratusza, będziemy go mogli podziwiać na Wiśle w stolicy.
Tuż obok stoczni działa inna prywatna firma, Konstrukcje, która produkuje promy m.in. dla Holendrów. Ogółem większość nowych statków produkowana jest dla klientów zagranicznych.
Stocznia Wrocławska w obecnym kształcie działa od dwóch lat. Wcześniej funkcjonowały Stocznia Konstal i Remontowa Stocznia Rzeczna. Teraz dyrektor Zbigniew Konat ma nadzieję na rozkwit branży. - Nie powiedziałbym, żeby w ciągu ostatnich lat odrodził się we Wrocławiu przemysł stoczniowy. Na razie ruszyliśmy i mamy nadzieję, że będziemy szli w dobrym kierunku - mówi i wspomina choćby lata 2004-2009, kiedy było dużo zamówień.
W latach 70. stocznia rzeczna we Wrocławiu zaczęła przyjmować więcej zleceń remontowych. W latach 80. była bogatą firmą, a w 90. cała produkcja szła na Zachód. Na lata 2004 - 2009 przypadło dużo zleceń od zagranicznych armatorów.
Teraz dyrektor Konat ma nadzieję na kolejną falę zleceń. - Zaczynaliśmy od zera. Obecnie mamy pochylnię o długości 110 metrów. Takiej nie ma w żadnej stoczni rzecznej w Polsce - opowiada Konat.
Wrocławska stocznia rzeczna jest czołową w kraju. Dyrektor Konat próbuje wymienić #inne podobne firmy w Polsce. W Płocku, Malczycach, Nowej Soli... Wystarcza mu na to wyliczanie palców jednej ręki.
Statki giganty dla Holandii
Wrocławska stocznia wyprodukowała m.in. 110-metrowe kontenerowce dla Holendrów. Była w stanie wytworzyć trzy takie jednostki rocznie. Na każdą trzeba było zamówić 750 ton materiałów, z czego po obróbce wychodził ogromny, ważący 600 ton (bez załadunku) kontenerowiec.
Był też ponad 50-metrowy statek z cysternami do przewozu cementu i inne mniejsze jednostki. Tutaj są także wodowane statki z innych stoczni, jak np. sąsiadującej firmy Konstrukcje. Tam rampa ma jedynie nieco ponad 50 m długości.
Krząta się tu nawet 80 pracowników dziennie. Część to stoczniowcy, niektórzy pracują w zlecającej część zadań firmie Malbo, część u podwykonawców. Ale brakuje specjalistów. I to jest duży problem.
Dawne Technikum Żeglugi Śródlądowej , ostatecznie przeniesione na al. Brücknera, jest dziś Liceum Ogólnokształcącym nr XIV. Z dawnej szkoły pozostały jedynie śruby i inne elementy statków na trawniku przed budynkiem. Jest jednak szansa, że klasa o odpowiednim profilu zostanie otwarta w technikum przy ul. Młodych Techników. O ile będą chętni.
Jest też problem z małą żeglownością Odry. Większe statki nie mogą dopływać nią do#morza. Problem nie leży jednak we Wrocławiu i nie jest zależny od miasta.
Tu powstaje Wratislavia
W stoczni wrocławskiej jest remontowany statek Wratislavia. Będzie on na co dzień służył wycieczkom jak każdy inny statek pasażerski. A w weekendy i wieczorami będzie wynajmowany na imprezy i wesela.
Wratislavia ma ponad 50 metrów i pomieści na trzech pokładach ponad 400 osób. Stanie się największym rzecznym statkiem pasażerskim w Polsce. Na środkowym pokładzie znajdzie się bar z lożami, gdzie napijemy się drinka. Dolny pokład to sala weselna z białym wystrojem. Na samej górze znajdzie się otwarty pokład. W podróż Wratislavią mamy wypłynąć 1 lipca. Pozostało jeszcze sporo pracy, ale wrocławski armator Rafał Hordejuk ma nadzieję uwinąć się z nią na czas.