Wrzosowski epizod wojenny SS-Charlemagne. Tędy uciekała francuska dywizja
Nieistniejący już dziś pałac stał się na krótki czas siedzibą sztabu francuskiej dywizji SS. To właśnie tędy uciekała ona w stronę Bałtyku
Choć formalnie, 33. Dywizja Grenadierów SS „Charlemagne” (franc. „Karol Wielki”) powołana została dopiero na początku lutego 1945 r., jej żołnierze brali udział w bojach na froncie wschodnim wiele miesięcy wcześniej. Wszystko za sprawą przeniesienia niemal wszystkich, złożonych z nieniemieckich członków sił zbrojnych III Rzeszy, oddziałów pod kuratelę SS latem 1943 r. W grupie tej znalazła się też sformowana z Francuzów Brygada Szturmowa. Po ciężkich bojach między innymi na Przełęczy Dukielskiej, grenadierów z trójkolorowymi tarczami na mundurach rozlokowano w obozie treningowym w Wildflecken. Stamtąd, 17 lutego 1945 r. wyruszyli na Pomorze. Pierwszy bój 33. Dywizja Grenadierów SS stoczyła w rejonie Czarnego i Olszanowa, wchodząc do walki niemal wprost z wagonów kolejowych. Po dużych stratach w konfrontacji z uzbrojonymi w czołgi jednostkami Armii Czerwonej, formację, którą dowodził, pełniący obowiązki inspektora wojsk francuskich w Niemczech, wcześniej służący w sztabie okupacyjnym w Paryżu, SS-Brigadefuehrer Gustav Krukenberg, ewakuowano do Szczecinka. Stamtąd, drogą przez Połczyn Zdrój trafiła do Białogardu, a następnie, po reorganizacji w dwa pułki - lepiej uzbrojony - marszowy oraz rezerwowy, obsadziła stanowiska obronne w Karlinie.
W chwili, gdy jego podkomendni zajmowali pozycje w Karlinie (komendantem wojennym miasta mianowano jednego z francuskich oficerów - Waffen-Sturmbannfuehrera Emile Raybauda), sztab Gustava Krukenberga ulokował się w pałacu Gaudeckerów w Karścinie. Stamtąd prowadzona miała być obrona skrzyżowania Radwi i Parsęty przed skoncentrowanymi pod Sławoborzem oddziałami 2. Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej.
Niespodziewanie, wczesnym rankiem 4 marca 1945 r., do francuskich i niemieckich oficerów SS dotarła wieść o pojawieniu się zagonów pancernych nieprzyjaciela niedaleko Kołobrzegu i Gościna. Obawiając się dostania w niewolę, SS-Brigadefuehrer Krukenberg rozkazał sztabowcom niezwłoczny wymarsz do nieodległego Wrzosowa. Odwrót od południa osłaniać miały kompanie toczące boje o Karlino, z drugiej strony natomiast: kilkudziesięciu Francuzów pod dowództwem Waffen-Sturmbannfuehrera Katziana, którzy dopiero co trafili na linię frontu z Niemiec.
Zgodnie z przyjętym w Niemczech kanonem, jako siedzibę sztabu zgrupowania kadra 33. Dywizji Grenadierów SS wybrała najbardziej okazały budynek w miejscowości: pałac. W marcu 1945 r., otoczoną ponad 500-hektarowym terenem z rozległym parkiem posiadłość zawiadywał Ulrich von Enckevort. Była to główna siedziba środkowopomorskiej linii tej rodziny, zakupiona na początku XX w. od rodu Mach.
Tego, jak wyglądał pobyt Francuzów z „Charlemagne” w obiekcie, dziś możemy jedynie się domyślać. Do tej pory nie udało się odnaleźć żadnych źródeł historycznych z nim związanych. Przypuszczalnie oficerów rangi tak wysokiej, jak odpowiadający armijnemu generałowi, SS-Brigadefuehrer, podjęto tym, z czego do początków 1945 r. Wrzosowo słynęło nie tylko na Pomorzu Środkowym. Na stołach pojawić się mogło mleko „Vorzugsmilch” oraz alkohol produkowany w należącej do właścicieli dworu gorzelni. Pewnym jest, że oprócz kadry dywizyjnej, do miejscowości noszącej wówczas nazwę Fritzow, kilka godzin później przybyli członkowie sztabu wspomnianego już pułku marszowego, na czele z jedną z legend „Charlemagne” - generałem Edgar Puaud. Swego niemieckiego zwierzchnika widział on tam zresztą po raz ostatni; 5 marca 1945 r. zginął niedaleko Białogardu, podczas zdziesiątkowania pułku przez radziecką artylerię. Poza tym, na wezwanie Gustava Krukenberga, we Wrzosowie stawili się także flamandzcy ochotnicy Waffen-SS, stanowiący odwód zgrupowania.
Jak długo francuscy SS-mani pozostali we wsi, dokładnie nie wiadomo. 6 marca zapadła decyzja o ewakuacji zagrożonych okrążeniem pododdziałów 33. Dywizji Grenadierów SS z Karlina. Wówczas na północny-zachód najpewniej wyruszyli i oficerowie dowodzący. Ciekawą informację, w obszernej, wydanej w 2010 r. monografii „Charlemagne” przedstawił Robert Forbes. Ustalił, że w trakcie przebijania się w stronę linii niemieckich, do Wrzosowa, niezależnie od kadry, dotarła też około 50-osobowa grupa grenadierów. Stamtąd, przy wsparciu 3 dział samobieżnych, wyruszyć miała w stronę Kołobrzegu. Autor sugeruje, że nad ujście Parsęty nie dotarła, rozbita gdzieś na granicy gminy Dygowo przez radzieckie czołgi.
Walki o Karlino przypieczętowały zagładę 33. Dywizji Grenadierów SS. Jej sztabowcy z tymi żołnierzami, którym udało się przetrwać, jak w korespondencji z autorem artykułu pisał jeden z podoficerów „Charlemagne”, „piekło Pomorza”, spotkali się dopiero na początku kwietnia, w czasie próby odbudowy francuskiego zgrupowania w Neustrelitz. Trafił tam także SS-Brigadefuehrer Gustav Krukenberg. Tydzień przed samobójczą śmiercią Adolfa Hitlera, na czele 700 weteranów znad Sekwany wyruszył w stronę oblężonego Berlina, gdzie, na stanowisku komendanta sektora C obrony stolicy III Rzeszy zastał go koniec wojny.
Wiosną 1945 r. wrzosowski pałac Enckrvortów gościł obywateli III Republiki po raz kolejny. Tym razem byli to jednak nie żołnierze, lecz robotnicy przymusowi, uwolnieni z niemieckiej niewoli w efekcie klęski Wehrmachtu na Pomorzu. Posiadłość została przez nich splądrowana, a następnie podpalona w wyniku czego dziś nie ma po niej praktycznie śladu.