Związek MG-6 w Gorzowie bierze się ostro już nie tylko za dłużników, ale i za tych, którzy deklarują segregację śmieci, a jednak tego nie robią.
- To pierwsze „kary”, jakie nałożyliśmy od wprowadzenia segregowania odpadów – mówi Katarzyna Szczepańska, dyrektor biura Związku Celowego Gmin MG-6 w Gorzowie. Rozmawiamy z nią o wyższych opłatach, jakie związek nałożył na wspólnoty, które – wbrew temu, co zadeklarowały – nie segregują śmieci.
Rzecz dotyczy mieszkańców bloków w niedalekim sąsiedztwie Panoramy i Kupca Gorzowskiego.
- O tym, że cztery wspólnoty nie segregowały śmieci, choć to deklarowały, wiemy od firmy odbierającej odpady. To ona ma bowiem obowiązek sprawdzać, czy śmieci są segregowane tak, jak trzeba. Wzięliśmy więc te wspólnoty pod lupę. Najpierw wystosowaliśmy „żółte kartki”, które miały ostrzec i zmobilizować do segregowania. Daliśmy miesiąc na poprawę, ale nic to nie pomogło. Nałożyliśmy więc wyższe opłaty – mówi dyr. Szczepańska. Od listopada zeszłego roku do końca maja tego roku trzy z czterech wspólnot - jedna się odwołała - musiały więc płacić nie 15 zł od osoby (taka jest stawka za śmieci posegregowane), a 22 zł (tyle kosztują śmieci zmieszane).
- To trochę niesprawiedliwe. Przecież wszyscy w mojej klatce mogą segregować śmieci, a ja będę źle wrzucał odpady, to sąsiadzi też ucierpią – zauważa reporter GL w rozmowie z dyr. Szczepańską.
- Ludzie pytają, dlaczego wszystkich potraktowaliśmy tak samo. Tak jednak mówi ustawa. To cała wspólnota deklaruje segregowanie śmieci. Gdyby tylko niewielka część śmieci była źle segregowana, to jeszcze można byłoby zrozumieć. Tylko, że w tych przypadkach 80-90 proc. śmieci nie było posegregowanych – mówi szefowa biura MG-6. „Kary” okazały się sporą nauczką. Trzy z czterech wspólnot (jedna się odwołała) od razu zadeklarowały poprawę, czyli segregowanie.
Związek MG-6 przygląda się temu, jak śmieci segregują także inni mieszkańcy miasta. Dotyczy to centrum Gorzowa oraz osiedli: Staszica, Słonecznego, Zamościa i Zakanala. „Karami”, czyli de facto opłatami za śmieci zmieszane, zagrożonych jest kolejnych pięć wspólnot.
MG-6 zajmuje się też ściągalnością zaległych opłat. W niektórych przypadkach budzi to zastrzeżenia mieszkańców.
- Do mnie przyszło pismo dotyczące jakiegoś jednego miesiąca sprzed kilku lat. Przecież człowiek po takim czasie nawet nie jest w stanie sprawdzić, czy rzeczywiście nie zapłacił. Nie można robić tego jakoś na bieżąco? – pytał nas ostatnio jeden z Czytelników.
- Dlaczego kilka lat temu zaległości nie były ściągane od razu, to pytanie nie do mnie – mówi K. Szczepańska, która dyrektorem biura MG-6 jest od listopada 2017 r. - Wtedy mieszkańcy zalegali łącznie 8 mln zł. Zajęliśmy się tym skrupulatnie. Wysłaliśmy 20 tys. upomnień, następnie 7 tys. tytułów wykonawczych. Z tych 8 mln zł udało się odzyskać 4,5 mln zł – mówi K. Szczepańska. Wraz z zaległymi należnościami, które pojawiły się przez ostatnie półtora roku, aktualne zadłużenie mieszkańców wynosi 6,2 mln zł.
- By zajmować się już tylko bieżącym zadłużeniem, potrzebujemy jeszcze około roku – mówi dyrektor MG-6.