Wszystkie dni powstania są ważne
O Powstaniu Warszawskim i o jego bohaterach rozmawiamy z harcmistrzem Krzysztofem Jakubcem, popularyzatorem wiedzy o Szarych Szeregach.
Jest pan wiceprezesem łódzkiego oddziału Stowarzyszenia Szare Szeregi. Na czym polega jego działalność?
To dwojaka działalność, na zewnątrz i wewnątrz. Spotykamy się w każdy trzeci piątek miesiąca. Spotkania mają charakter tematyczny. Co roku opracowujemy tematy, które omawiamy. Są to spotkania z poezją lub historią. Chodzi o to, byśmy podtrzymywali sprawność intelektualną, psychiczną naszych członków. Jeśli to możliwe spotykamy się w terenie, przy ognisku. Dla wielu ludzi w podeszłym wieku, samotnych te spotkania są odskocznią od nie raz smutnej codzienności. Podczas spotkań jesteśmy uśmiechnięci, śpiewamy. To podtrzymuje między nami więź.
A na czym polega działalność zewnętrzna stowarzyszenia?
Są to spotkania z młodzieżą. Przychodzi na nie grupa harcerzy i uczniów. Chcą zobaczyć seniorów, porozmawiać z nimi. Słuchają opowieści na temat, który sobie zaplanujemy. Jeżeli pozwala na to zdrowie i wiek naszych członków uczestniczymy w obchodach ważnych wydarzeń historycznych, patriotycznych. Na przykład 3 Maja, 11 Listopada. Od kilku lat w Łodzi w sposób szczególny obchodzony jest też 1 Sierpnia.
Ilu seniorów należy do waszego stowarzyszenia?
Gdy zaczynałem swoją działalność, a więc 35 lat temu, było ich 130. Teraz pozostały zaledwie 24 osoby. Średnia wieku naszego oddziału bliska jest dziewięćdziesiątki. Najstarszy członek stowarzyszenia w Łodzi ma 96 lat. Niestety biologia jest nieubłagana.
Do łódzkiego oddziału należą też uczestnicy Powstania Warszawskiego?
Mamy dwie uczestniczki powstania. Jedną z nich jest Gryzelda Studzińska, a drugą prof. Maria Turowska. Obie były sanitariuszkami - łączniczkami w Powstaniu Warszawskim. Miały wtedy po kilkanaście lat. Obie panie, jeśli jest taka potrzeba, uczestniczą w spotkaniach z młodzieżą. Nie tylko przekazują wiedzę historyczną, ale są też świadkami wydarzeń sprzed 73 lat. Tę historię pisały własnym życiem. Są to piękne spotkania. Młodzież je przeżywa. Nie raz po takim spotkaniu trudno się rozstać. Młodzież zadaje wiele pytań. Czasem dla nas starszych te pytania mogą wydawać się zabawne, ale świadczą o tym, że dzieci, młodzież przeżywają takie spotkania. Nasuwają się im pytania dla nich ważne. Na każde otrzymują odpowiedź.
Ważną datą dla członków stowarzyszenia jest 1 sierpnia.
Nie tylko ta data. Każdy z 63 dni powstania jest rocznicą czegoś. Wydarzeń, które były w czasie walk powstańczych. We wrześniu wiele takich spotkań dotyczących Powstania Warszawskiego odbywa się w szkołach. Staram się wyszukać wydarzeń, które miały miejsce właśnie tego dnia powstania. Historia staje się przez to bliższa. A 3 października, a więc data upadku powstania to także ważna, ale smutna data. Należy o niej pamiętać.
Powstańców Warszawskich pochodzących z Łodzi, regionu było wielu?
Sporo łodzian zostało wysiedlonych przez Niemców w 1939 r., jak cała moja rodzina. Wielu z nich znalazło się wtedy schronienie w Warszawie. W stolicy wielu z nich działało w konspiracji, a potem walczyli w powstaniu. Po wojnie wrócili do Łodzi. Wielu powstańców osiedliło się po 1945 r. w naszym mieście, choć nie byli z nim wcześniej związali. W 1989 r. w Łodzi powstał Związek Powstańców Warszawskich. Była to wtedy bardzo liczna organizacja. Teraz ma zaledwie kilkunastu członków.
Bohaterowie, którzy są panu bardzo bliscy, a więc bohaterowie książki „Kamieni na szaniec”, czyli Janek Bytnar „Rudy”, Tadeusz Zawadzki „Zośka” czy Aleksy Dawidowski „Alek” nie doczekali wybuchu powstania...
Tak, ale ich imiona nosiły jednostki walczące w powstaniu. A więc batalion „Zośka” czy kompania „Alek”. Kiedy te oddziały szły do ataku padała komenda: „Rudy” atakuje! To piękne upamiętnienie kolegi, przyjaciela. Nigdy nie mówiono, że to kompania imienia „Rudego”. Był to po prostu batalion „Zośka”, kompania „Alek”, pluton „Rudy”.
Widzi się teraz duże zainteresowanie Powstaniem Warszawskim, między innymi wśród młodych ludzi. Jak to wytłumaczyć?
Młodych zawsze interesowała historia. Wszystko zależy tylko od tego jak ta historia zostanie im przedstawiona. Nie jestem historykiem, ale każda organizowana przeze mnie wycieczka, odwiedza miejsca i omawia tematy historyczne. Zawsze widziałem ogromne zainteresowanie młodzieży. Młodzież nie udaje zaangażowania. Jeśli widzę młodego człowieka w koszulce znakiem Polski Walczącej i słowem: Pamiętam!, wiem że nie jest to tylko koszulka, którą należy założyć. Jeśli osoba mówiąca o historii głęboko wierzy o czym opowiada, to młodzież też szczerze w to wierzy. Każda nuta fałszu powoduje zobojętnienie, takie spotkanie jest przegrane.