W krakowskim środowisku patriotycznym był osobą, która wyznaczała standardy postaw i granice możliwych kompromisów. A równocześnie w swoich przekonaniach był tak stanowczy, że najczęściej o kompromisach nie mogło być mowy.
Zawsze jednak w razie wątpliwości wystarczyło przyjść do niego, aby mieć pewność, jak należy postąpić. Przez wiele ostatnich lat był jak chorągiew, niezłomnie powiewająca na szańcu.
Attila Jamrozik urodził się w 1944 roku na Węgrzech, ukończył krakowską ASP, z której usiłowano go wyrzucić za udział w marcowym buncie studentów w 1968 r. Wraz z żoną Ewą projektował wiele obiektów użyteczności publicznej.
W okresie solidarnościowej rewolucji został w 1980 roku prezesem zarządu Okręgu Krakowskiego ZPAP, współtworzył antyreżimowy Komitet Porozumiewawczy Stowarzyszeń Twórczych i Naukowych. W grudniu 1981 roku brał udział w Kongresie Kultury Polskiej, zwołanym przez solidarnościową opozycję.
Po wprowadzeniu stanu wojennego publicznie domagał się uwolnienia internowanych kolegów, współpracował z Arcybiskupim Komitetem Pomocy Więzionym i Internowanych, był też członkiem Komitetu Kultury Niezależnej, koordynując pomoc materialną i medyczną wśród plastyków. Inspirował i organizował rozmaite przedsięwzięcia niezależnej kultury, patriotyczne uroczystości, wolne od cenzury wystawy i spektakle.
Projektował liczne podziemne druki i ulotki. W 1989 roku był członkiem Małopolskiego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”, przewodniczył pierwszemu zjazdowi reaktywowanego ZPAP. Za swoje zasługi został w 1989 roku odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi nadanym przez Rząd na Uchodźstwie.
W ciągu trzydziestu lat niepodległości nieustannie angażował się w obchody rocznic narodowych, patriotyczne inicjatywy wydawnicze i artystyczne, był obecny we wszystkich ważniejszych działaniach krakowskiej prawicy. W 2000 roku został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, a w 2016 roku Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Ostatnim wyrazem wdzięczności Rzeczypospolitej był Krzyż Wolności i Solidarności.
Do końca, nawet już w okresie pogarszającego się stanu zdrowia, troszczył się o to, aby setki jego przyjaciół i znajomych mogło zapoznać się z ważnymi tekstami i komentarzami, które niemal codziennie rozsyłał przez Internet. Ale nie tylko polityczne materiały za jego pośrednictwem trafiały do naszych skrzynek e-mailowych. Rozsyłał też trafne żarty, a przede wszystkim zbiory zdjęć, ilustrujących piękno naszego świata, arcydzieła kultury, osobliwości przyrody, uroki krajobrazów. Przyjaciele, zdrabniając jego węgierskie imię, nazywali go Acio, i takim, zawsze serdecznym i życzliwym, mądrym i wiernym przekonaniom, pozostanie w naszej pamięci.