Przez Europę przetacza się fala krytyki pod adresem polityków zarządzających Unią Europejską. W trudnych tygodniach narastającej epidemii koronawirusa, która szybko zmieniła się w pandemię, wykazali się nie tylko nieudolnością, ale przede wszystkim brakiem zainteresowania losami wspólnoty, którą mają ambicję despotycznie zarządzać.
Gdy tylko zaraza dotarła do Brukseli i zachorowali pierwsi urzędnicy, natychmiast zaczęła się pospieszna rejterada, uzasadniona zresztą skalą zagrożenia. Zamiast jednak podjąć szybkie decyzje i próbować powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa, myślano głównie o własnym bezpieczeństwie.
Widać to na przykładzie Parlamentu Europejskiego, gdzie najpierw zarządzono, że comiesięczna przeprowadzka na tydzień do Strasburga zostanie odwołana i parlamentarzyści pozostaną w Brukseli, ale zaraz potem ogłoszono tzw. biały tydzień, czyli zawieszenie działalności Parlamentu do 23 marca. W chwili publikowania tej decyzji było już oczywiste, że do końca marca sytuacja nie tylko nie poprawi się, ale znacznie pogorszy.
Parlament pospiesznie rozjechał się do domów, a liderzy Unii ograniczyli swoją aktywność do egzaltowanych tweedów, w rodzaju: wszyscy jesteśmy z Włochami. W tym czasie epidemia błyskawicznie przenosiła się do Francji, Niemiec, Szwajcarii, Austrii. Służyły temu niefrasobliwe wyprawy na narty i wyjazdy na masowe imprezy, których nikt nie zakazał.
Jeszcze nie było za późno. Już w drugiej połowie lutego można było krajom członkowskim zalecić zamknięcie granic, a przynajmniej izolację północnych Włoch i alpejskich kurortów. Można było ograniczyć do minimum ruch powietrzny w Europie. Można było rekomendować zamknięcie szkół, a zwłaszcza zamknięcie ośrodków akademickich. Być może byłoby to działaniem nieco na wyrost, ale skala pandemii byłaby mniejsza, a Europa nie stałaby się jej światowym epicentrum.
Tymczasem państwa unijne działały na własną rękę, a telekonferencja szefów państw UE przyniosła tylko wymianę informacji. Jedyną unijną instytucją, która nie zawiodła, było Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC), ogłaszające swoje rekomendacje. Ostatecznie dopiero w minionym tygodniu postanowiono, że Unia na wsparcie walki z wirusem przeznaczy fundusze znacznie większe niż poprzednio planowano. Dopiero 16 marca (!) zarządzono ograniczenia przy wjeździe na teren Unii.
Polska nie może nic sobie zarzucić. W Hiszpanii czy w Niemczech stawiana jest jako wzór profilaktycznych i skutecznych działań. Dla powstrzymania pandemii byłoby jednak lepiej, gdyby europejscy urzędnicy nie zaniedbali swoich obowiązków i gdyby Unia Europejska, która zawiodła w sprawie imigrantów i brexitu, przynajmniej wobec tego kryzysu była zdolna do podjęcia skutecznych działań.