Wszystko jest polityką. Dwa miliony premii
Ostatnie wybory pokazały, jak zmieniła się Polska. Przede wszystkim znaczący okazał się wzrost wyborczej frekwencji. Chętnych do udziału w głosowaniu było ponad 18 milionów obywateli, podczas gdy cztery lata temu tylko trochę ponad 15 milionów. Większe zainteresowanie polityką, a tym samym własną przyszłością, dobrze świadczy o poczuciu odpowiedzialności Polaków.
Najwięcej nowych wyborców zyskało Prawo i Sprawiedliwość, na które swoje głosy oddało ponad 8 milionów obywateli (43,59 procent, co jest rekordem wyborczego wyniku), czyli o 2 miliony 300 tysięcy więcej niż cztery lata temu. Trochę zarobił też PSL, któremu przybyło prawie 800 tysięcy głosów, co w jakiejś części było zasługą przygarniętego Kukiza.
Na zwiększonej frekwencji inni zyskali znacznie mniej. SLD dostało 600 tysięcy głosów więcej niż wcześniej występujące oddzielne lewicowe partie, a Platforma zaledwie 240 tysięcy więcej niż łączny wynik PO i Nowoczesnej w poprzednich wyborach.
Wysoka frekwencja nie była jedynie wynikiem głębokiej polaryzacji i gorącego sporu politycznego, chociaż na pewno miało to swój wpływ na liczniejszą obecność przy urnach. Wielu wyborców podjęło decyzję o głosowaniu, porównując własną sytuację materialną teraz i cztery lata temu.
Najwięcej nowych wyborców zyskało Prawo i Sprawiedliwość, na które głosy oddało ponad 8 mln obywateli
Było jasne, że zmiana obozu politycznego u steru władzy szybko doprowadzi do wyraźnego pogorszenia tej sytuacji. Nie bez skutku były też obraźliwe występy i wypowiedzi tych celebrytów, którzy wyrażali swoją pogardę dla wyborców, kierujących się pragnieniem poprawy warunków życia, troską o rozwój kraju, przywiązaniem do tradycyjnych wartości czy sprzeciwem wobec agitacji na rzecz obyczajowej rewolucji.
Warto też zauważyć różnicę między obecnym sukcesem obozu rządzącego a jego zwycięstwem sprzed czterech lat. Wówczas bezwzględna większość sejmowa była możliwa dzięki temu, że jedno z ugrupowań nie przekroczyło progu wyborczego, obowiązującego koalicje, a dzięki ordynacji wyborczej premię z tego powodu otrzymała partia, która uzyskała najlepszy wynik.
W minioną niedzielę nie zdarzyła się taka sytuacja, a obóz rządzący uzyskał samodzielną większość dzięki znacznie liczniejszemu poparciu wyborców. Ci, którzy obrażają się na rezultat wyborów, zaprzeczają regułom demokracji, której rzecznikami sami demagogicznie się mianują. Pozowanie w koszulkach z napisem Konstytucja nie ma sensu, skoro kwestionuje się wyniki głosowania i wolę większości wyborców. Na szczęście przynajmniej rozsądniejsza część opozycji zrozumiała, że aby wygrywać wybory, trzeba mieć coś do zaproponowania, a ponadto wykazać się wiarygodnością.
Czy to oznacza, że za cztery lata opozycja przedstawi alternatywny program gospodarczy i społeczny, a także liderów, którzy pozwolą liczyć na jego realizację?