Wszystko jest polityką. Francja porzuca Unię
Ostatnio Francja nie ma szczęścia do prezydentów. Na szczycie Unii Europejskiej w Luksemburgu prezydent Macron ogłosił, że Francja nie zgodzi się na rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych w sprawie przystąpienia Albanii i Macedonii. Jest to skandal polityczny, którego skutki trudno jest przecenić.
Bałkany Zachodnie, czyli Albania, Czarnogóra, Macedonia czy Serbia, a nawet Bośnia i Kosowo, od lat żyją iluzją przyjęcia ich do Unii. Z trudem, ale jednak, przeprowadzają trudne reformy, dostosowują się do zmieniających się i wciąż rosnących warunków, które stawiają - i mnożą - tzw. państwa starej Europy.
Albania i Czarnogóra wstąpiły do NATO, Macedonia z bólem zgodziła się na zmianę nazwy na Macedonię Północną, zakończyła tym samym długoletni spór z Grecją i również jest w trakcie wstępowania do NATO. Powiedzenie im teraz: won, droga zostaje zamknięta, pozwoliliście się oszukać, nie ma dla was miejsca, a Europa pozostanie podzielona, to wywołanie w tych krajach rozgoryczenia, wzmocnienie antyzachodniej opozycji, otwarcie szeroko drzwi dla działań rosyjskich wpływów i rosyjskiej agentury.
A przecież w podobnej sytuacji jest Gruzja, która dawno spełniła stawiane jej przez Unię warunki. To także cios dla prozachodniej opcji na Ukrainie, która jak się teraz okazuje naiwnie wierzy, że przyjęcie do Unii jest wciąż możliwe. A jakie argumenty pozostają w Mołdawii zwolennikom prozachodniego kursu, czy na Białorusi przeciwnikom zjednoczenia z Rosją?
Zjednoczona Europa powstawała jako projekt jedności chrześcijańskiej cywilizacji i wspólnej obrony przed komunistyczną zarazą. Po upadku Sowietów nastała powszechna zgoda na przezwyciężenie podziału Europy i przyjęcie państw, które pozostawały za żelazną kurtyną. Krok po kroku udawało się ten zamysł realizować.
Teraz egoizm zwycięża nad solidarnością, ślepota polityczna nad geopolityczną kalkulacją, zwykła głupota nad troską o przyszłość. Rosja zaciera ręce, Wielka Brytania urażona brukselską arogancją opuszcza Unię, w wielu krajach narastają antyunijne nastroje. Macron brnie dalej, mówi, że woli imigrantów z Afryki niż pracowników z Bułgarii i Ukrainy. Bułgaria jest członkiem Unii, jak więc ma traktować poniżanie jej obywateli? Minister spraw zagranicznych Francji proces rozszerzania Unii nazywa operą mydlaną.
Można zapytać, w jakiej operetce biorą udział francuscy politycy? Czy stara Unia zdoła się opamiętać zanim islamscy przybysze zdobędą władzę we Francji? Czy Rosja powróci na Bałkany, gdzie już dziś posiada w Serbii mocny przyczółek? Czy nadal rozkapryszeni wyborcy powierzać będą swój los medialnym marionetkom, rozumiejącym z polityki tyle, co wyczytali w kolorowych bulwarówkach?