Z ciekawym zjawiskiem mamy do czynienia w europejskiej polityce: podczas gdy w Unii Europejskiej ciężkie oskarżenia kieruje się pod adresem Węgier i premiera Orbana za wprowadzenie stanu wyjątkowego (jednak ściśle kontrolowanego przez parlament), antyrządowa opozycja w Polsce, marząca o przeniesieniu stolicy z Warszawy do Brukseli, domaga się tego samego, za co atakowany jest Orban.
Swego czasu Platforma uchwaliła możliwość stosowania stanu epidemii, teraz jednak, dla ratowania się przed możliwą porażką, chciałaby wprowadzenia innych przepisów tylko po to, aby odwlec wybory i mieć możliwość zmiany kandydatki na prezydenta. 30 marca węgierski parlament przyjął rozwiązania pozwalające na czas trwania epidemii „zawieszać stosowanie niektórych ustaw i podejmować inne nadzwyczajne kroki w celu zagwarantowania życia i zdrowia obywateli, bezpieczeństwa prawnego i stabilności gospodarki narodowej”.
Unia irytuje się, że nie określono, kiedy stan epidemii może zostać uznany za zakończony. Węgrzy odpowiadają, że o tym „każde państwo musi zdecydować samodzielnie” i nic do tego biurokratom z Brukseli. A co do przestrzegania reguł demokracji to konserwatywna większość dysponuje w węgierskim parlamencie przewagą dwóch trzecich głosów i dopiero w wyborach za dwa lata Węgrzy rozstrzygną, czy dobrze wywiązała się z przyjętej na siebie odpowiedzialności za państwo.
Wiele państw odkryło, jak niebezpieczne jest uzależnienie ważnych gałęzi gospodarki od zewnętrznych dostaw
Pandemia koronawirusa z pewnością wiele zmieni w całej Europie, a pewnie i w świecie. Wiele państw nagle odkryło, jak niebezpieczny jest rynek globalny i uzależnienie ważnych gałęzi gospodarki od zewnętrznych dostaw. Uświadomiono sobie na przykład, że przemysł farmaceutyczny i medyczny w Europie został opanowany przez chińskie komponenty, bez których produkcja wielu lekarstw okazuje się niemożliwa. Nie bez powodu już dziś Japonia wprowadza nadzwyczajne udogodnienia dla firm, które swoją produkcję przeniosą z Chin na teren innych krajów.
W całym świecie odkryto korzyści z samowystarczalności w produkcji strategicznych towarów, a w każdym razie z rozwijania kooperacji z państwami bliskimi i zaprzyjaźnionymi. W związku z tym szczególnego znaczenia nabiera idea współpracy w ramach Środkowej Europy, często nazywanej Międzymorzem. Wyśmiewana przez politycznych dyletantów, sprawdza się w warunkach wspólnego zagrożenia, czego przykładem jest współpraca w ramach Grupy Wyszehradzkiej, czyli Czech, Słowacji i Węgier, ale także z takimi państwami jak Rumunia, Chorwacja czy kraje bałtyckie. Warto odnotować, że w ostatnich dniach Sejm Litwy uczcił 10. rocznicę śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, słusznie uważanego za jednego z kontynuatorów historycznej koncepcji Międzymorza, wywodzącej się jeszcze z planów marszałka Piłsudskiego.