Wszystko jest polityką. Im gorzej, tym lepiej?
Na trzy tygodnie przed wyborami politycy opozycji wydają się być pogodzeni z perspektywą przegranych wyborów parlamentarnych. W tej sytuacji mobilizacja własnego elektoratu jest zajęciem trudnym i niewdzięcznym.
Jeszcze SLD ma jakieś powody do optymizmu: po czterech latach przerwy ma szansę wrócić do Sejmu, ponadto skutecznie skonsumowało konkurentów w postaci Biedronia i Razem, a nawet słaby wynik, byle nad progiem wyborczym i tak zostanie okrzyknięty jako sukces. Inne partie nie mają czym się pochwalić.
Ukrycie się pod zmienionymi szyldami (Platforma jako Koalicja Obywatelska, PSL jako Koalicja Polska) nie tylko nie polepszyło sondażowych wyników, ale jeszcze może zdezorientować mniej upolitycznionych wyborców. W tej sytuacji liderzy opozycji starają się pocieszać swój partyjny aktyw prognozami, w których ostatnią nadzieją pozostaje poważny kryzys, wstrząsający polską polityką.
Opozycja wierzy, że kryzys gospodarczy pozwoli jej wrócić do władzy. A jeżeli nie popadniemy w tarapaty gospodarcze?
Swoją szansę upatrują przede wszystkim w załamaniu gospodarczym, które ogarnie Europę, uderzy w Polskę, zrujnuje polski eksport, ograniczy wpływy do budżetu, zmusi rząd do cięcia wydatków i wywoła eksplozję społecznego niezadowolenia. Jednym słowem: im będzie gorzej, tym lepiej.
Opozycja wezwie do demonstracji, strajków, ataków na rządowe instytucje, do starć z policją i blokad dróg, a bezradny rząd będzie zmuszony oddać władzę w ręce fachowców od „zielonej wyspy” i ciepłej wody w kranie. Wtedy wróci normalność, czyli bogaci znów będą zarabiać coraz więcej, a przeciętni obywatele coraz mniej. Kryzys przyniesie zahamowanie rozwoju i likwidację programów prorodzinnych, ale Polska na powrót stanie się rezerwuarem taniej siły roboczej, co z zadowoleniem odnotują niektórzy z naszych europejskich przyjaciół.
Scenariusz gospodarczej katastrofy, która pogrąży Polskę w biedzie, ale uratuje ją od prawicowych rządów, ma jednak pewną wadę. Spowolnienie gospodarcze w zachodniej Europie w żaden sposób nie wpłynęło na osłabienie naszej gospodarki. Przeciwnie, prognozy międzynarodowych instytucji są dla Polski bardzo pomyślne. Opozycja jeszcze wierzy, że kryzys gospodarczy pozwoli jej wrócić do władzy, co stanie się jednak, jeżeli Polska nie popadnie w gospodarcze tarapaty, nie wzrośnie gwałtownie bezrobocie, a dochodów Polaków nie pochłonie inflacja?
Wtedy opozycji zostanie smutny scenariusz „tęczowych” marszów, obrony „nadzwyczajnej kasty”, żebrania w zachodnioeuropejskich stolicach o sankcje dla własnego kraju, medialnej hucpy za obce pieniądze. Chyba że pójdzie po rozum do głowy i weźmie się do solidnej pracy nad taką ofertą programową dla Polaków, która pozwoli jej marzyć o wygraniu wyborów, jeżeli nie za cztery lata, to przynajmniej jeszcze w kolejnej kadencji.