Wszystko jest polityką. Kto się martwi, a kto cieszy
Wybory do Europarlamentu już za nieco ponad trzy miesiące, więc w najbliższych tygodniach poznamy listy kandydatów poszczególnych partii i partyjnych koalicji. W tych ostatnich tygodniach przed podjęciem decyzji o tym, kto będzie zabiegać o głosy wyborców, mnożą się pomysły, porozumienia, spory i zaskakujące przetasowania. Niemal każdy dzień przynosi nowe wydarzenia. Jednym z nich było powołanie do życia Koalicji Europejskiej, która na chwilę rozbłysła w blasku fleszy, ale szybko i cicho zgasła.
Pomysł, żeby zebrać wszystkie twarze minionej epoki w jednym miejscu i ogłosić, że teraz polską politykę w Europie firmować mają Wielcy Przegrani, nie mógł wzbudzić powszechnego entuzjazmu.
Trzeba jednak przyznać, że przewodniczący największej opozycyjnej partii szuka podpory wśród osób, których nazwiska utrwaliły się w pamięci Polaków. Z pewnością twarze byłych premierów Leszka Millera, Jerzego Buzka czy Ewy Kopacz zostały zapamiętane, pytanie tylko na ile pozytywnie.
Gorzej z Włodzimierzem Cimoszewiczem czy Markiem Belką (tego ostatniego chyba nikt już nie pamięta), a z pewnością najgorzej z Kazimierzem Marcinkiewiczem, który kojarzy się raczej z komicznymi perypetiami niż z urzędem premiera. Kto dołączy do tej plejady gwiazd III RP? Organizatorzy politycznego przedsięwzięcia zapowiadali udział byłych prezydentów: Lecha Wałęsy, Aleksandra Kwaśniewskiego i Bronisława Komorowskiego.
W wielu państwach przyjął się zwyczaj wysyłania do PE politycznych emerytów, wyobraźmy sobie jednak, że w Polsce ten pomysł ma jakieś szanse powodzenia i na sali Parlamentu Europejskiego zasiądzie niemal komplet polskich byłych prezydentów i premierów. Żartom nie byłoby końca.
Czy to oznacza, że cała opozycja skupi się wokół walki o godne emerytury dla weteranów zmagań o powrót „tego, co było”? Nie wszyscy zostali dopuszczeni do tego grona.
Gdzie jest Waldemar Pawlak i gdzie zasłużona ekipa dawnego ZSL? Gdzie Ryszard Petru i jego nowa partia, która w jednym z ostatnich sondaży osiąga świetny wynik 1 procenta głosów? Gdzie Nowoczesna, sztandar liberałów, po serii sukcesów zbliżająca się do poparcia 0,3 procent (sondaż IBRIS dla Onetu)? Gdzie Zieloni, Czerwoni, Białe Róże, feministki spod znaku „precz z dyktaturą kobiet”, pensjonariusze Muzeum Celebrytów, wreszcie, gdzie dożywotnia elita narodu, czyli jak niektórzy wolą „nadzwyczajna kasta”?
Uzupełnienie tych braków wydaje się konieczne jeszcze zanim dotychczasowi uczestnicy zdążą się pokłócić. Na razie podobno wszyscy są zadowoleni (także w Krakowie, bo mówią, że stąd kandydować będzie Ewa Kopacz), tylko Robert Biedroń zaciera ręce, bo w trudnych dla lewicy czasach liczy na przejęcie wyborców i kasy. A do 26 maja coraz bliżej.