Wszystko jest polityką. Na granicy Europy
Punkt kontrolny w Majorsku, kilkadziesiąt kilometrów od Słowiańska, miasta, które w 2014 roku przechodziło z rąk do rąk walczących stron i gdzie do dzisiaj widać zniszczenia wzdłuż ówczesnych linii frontu. Trzeba jednak przyznać, że większość zniszczonych budynków odbudowano, a miasto stara się żyć normalnym życiem.
Na linii rozgraniczającej (Ukraińcy unikają słowa granica) budki, namioty, pomieszczenia w kontenerach. Tymczasowość rzuca się w oczy, a obszar okupowany (Ukraińcy unikają określenia: teren opanowany przez separatystów) widać stąd niemal na wyciągnięcie ręki. Żołnierze, wyposażeni w broń automatyczną, kierują polską delegację w miejsce, w którym można porozmawiać z osobami przekraczającymi linię, która rozdzieliła sąsiadów, krewnych, przyjaciół. Codziennie wędrują tędy cywile, przejeżdżają też samochody. Mieszkańcy Donbasu przechodzą na stronę ukraińską po odbiór emerytur, pomocy socjalnej, do rodzin, do lekarza, na zakupy, ale także do pracy, a nawet z dziećmi do szkoły po tej stronie kordonu. W dzień rzadko zdarza się ostrzał, pociski spadają głównie w nocy, nie ma tygodnia, żeby nie został ranny lub zabity ukraiński żołnierz.
Europa stara się zapomnieć o skutkach rosyjskiej agresji, zarówno na Krymie, jak i w Donbasie.
Przyjeżdżamy tam w hełmach i kamizelkach kuloodpornych. Wojskowi ostrzegają, żeby nie oddalać się od grupy i w żadnym wypadku nie schodzić z pobocza dróg, bo można trafić na minę. Na punkcie kontrolnym w większości starsi ludzie wędrują korytarzami wytyczonymi przez blaszane płoty. Wszyscy są sprawdzani, zdarza się, że zatrzymywani są dywersanci, szkoleni w specjalnych ośrodkach, rozmieszczonych wzdłuż linii rozgraniczającej. Po obu stronach działa misja OBWE (Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie), ale ukraińscy wojskowi skarżą się na jej działania. Kontrolowana jest przede wszystkim strona ukraińska, bo tu łatwiej poruszać się zmotoryzowanym patrolom, które nie są narażone na niebezpieczeństwo zatrzymań i napadów. Po stronie ukraińskiej działa 16 kamer misji OBWE, a na terenie okupowanym tylko cztery, z których jedna jest zepsuta. To sprawia, że raporty są nieobiektywne, a wojskom ukraińskim wytyka się więcej naruszeń narzuconych umów.
Dowódca administracji wojskowej mówi, że są możliwe dwa rozwiązania sytuacji na wschodzie Ukrainy: wojskowe oraz polityczno-dyplomatyczne. Ukraina wybrała to drugie, ale wciąż nie widać postępów międzynarodowych rozmów w tzw. formacie mińskim. Europa stara się zapomnieć o skutkach rosyjskiej agresji, zarówno na Krymie, jak i w Donbasie. W europejskich stolicach coraz głośniej mówi się o zniesieniu sankcji wobec Rosji, a linia rozgraniczająca powoli zamienia się w granicę. Jeżeli tak się stanie, problem Ukrainy na wiele lat zaciąży nad europejską polityką.