Wszystko jest polityką. Nadzieja przejmuje stery
Do najprzyjemniejszych zajęć obozu rządowego należy rywalizacja z taką opozycją, która zajmuje się wyłącznie własnymi problemami, całkowicie lekceważąc wyborców. Tym bardziej, że jej apele, aby zmobilizować wszystkie siły dla pokonania rządu dobrej zmiany, trwają od sześciu lat, wciąż z takim samym skutkiem.
Teraz w tych na nowo mobilizujących się siłach następuje poważne przegrupowanie. Oto wbrew pesymistom, zrażonym kilkoma falstartami, nadzieja jednak wróciła w szeregi największej opozycyjnej partii. Jeszcze nie na wyborcze zwycięstwo, bo na to się nie zanosi, ale przynajmniej na podporządkowanie całej reszty opozycyjnej zbieraniny, która zdaniem powracającej nadziei, niepotrzebnie pretenduje do roli samodzielnych podmiotów.
Nadzieja na razie nie zdradza swoich planów, ale już wiadomo, że zarówno partia telewizyjnego celebryty, jak i szeroki front lewicy, mają przykazane złożenie deklaracji przystąpienia do Wielkiej Koalicji, która uwolni Polaków od zmory niepodległościowych obsesji. Taka koalicja przyłączy się do budowy Nowej Europy, która powstanie w miejsce Starej, tak jak Nowa Polska powstanie po wykarczowaniu tysiącletnich korzeni jej poprzedniczki. W takiej Polsce (a raczej tam, gdzie kiedyś była) wybory nie będą już miały znaczenia, bo w europejskim monopaństwie Niemcy oraz niemieckie partie różnych narodowości i tak przegłosują, co zechcą.
Mobilizacja opozycji odbywa się na wszystkich możliwych polach walki. Wewnętrzna mobilizacja wymaga gruntownych zmian wśród wodzirejów poszczególnych partii, wycofywania jednych, rezygnacji drugich, wyrzucenia za drzwi trzecich, tak aby nadzieja mogła usiąść na fotelu niekwestionowanego lidera. Zewnętrzna, czyli krajowa mobilizacja, wymaga znalezienia chętnych, którzy przyjdą sfotografować się z nadzieją, a jak nadzieja wyjedzie na urlop, to przynajmniej z pomniejszymi figurami politycznej gromadki. Mobilizacja wymaga trwania w deszczu, czy w upale, aż oko kamery TVN odwróci się w inną stronę i będzie można - podobnie jak nadzieja - udać się na zasłużony odpoczynek.
Całkiem zewnętrzna, zagraniczna mobilizacja wymaga przekonania zewnętrznych protektorów opozycji, że skoro z wyborczym sukcesem mogą być poważne problemy, należy obecny rząd obłożyć takimi sankcjami, aby gospodarka upadła, a mieszkańcy „tego kraju” przenieśli się do pracy u zachodnich sąsiadów. Wtedy europejskie monopaństwo łaskawie przygarnie tych, co zostali, wymiesza ich z przybyszami z Afryki i reedukuje przy pomocy przyspieszonych kursów tęczowej rewolucji. Aby to osiągnąć, konieczne jest jednak gospodarcze wyniszczenie i propagandowy walec, o co zabiegać trzeba u zewnętrznych sojuszników. Nadzieja wróciła i zasiadła w fotelu lidera, więc wszystko jest jeszcze możliwe.