Znane przysłowie mówi, że kto chce pokoju, ten musi szykować się do wojny. Agresywne zachowania Rosji (m.in. na Ukrainie, a wcześniej w Gruzji) sprawiają, że na wszelki wypadek Polska musi być gotowa odeprzeć ewentualny, chociaż dziś mało prawdopodobny, atak.
Niestety gorzej przedstawia się sytuacja państw bałtyckich, gdzie liczna mniejszość rosyjska może zostać wykorzystana w roli separatystów, podobnie jak stało się to w Donbasie. Czy NATO będzie gotowe do czynnego i szybkiego wsparcia zagrożonych sojuszników, to jest pytanie, które dziś zadaje sobie wielu polityków w całej Środkowej Europie. W każdym razie siła militarna państw staje się coraz ważniejszym elementem międzynarodowych relacji.
Polska rozbrajana w okresie rządów Platformy i PSL, systematycznie odbudowuje swoją armię. Jej liczebność przekroczyła 140 tys. (95 tys. za Tuska i Kopaczowej), ponadto wciąż przybywa nowoczesnego uzbrojenia. Tylko w ostatnich miesiącach zdecydowano o zakupie amerykańskich 250 najnowocześniejszych czołgów Abrams (o wiele skuteczniejszych od najlepszych rosyjskich czołgów), czy 24 tureckich dronów (właściwie bezzałogowych samolotów), uzbrojonych w przeciwpancerne pociski.
Ministerstwo Obrony Narodowej zapowiada też zakup systemu przeciwrakietowego Patriot, 32 samolotów piątej generacji F-35 oraz dodatkowych samolotów F-16. W Mielcu i Świdniku zamawiane są śmigłowce wsparcia, a polskie stocznie zbudują sześć okrętów rakietowych. Przygotowywany jest zakup dwóch okrętów podwodnych.
Plan rozwoju i modernizacji armii znajdzie się w specjalnej ustawie, która wkrótce trafi do Sejmu. Zakupy broni uzupełniane są produkcją polskiego przemysłu zbrojeniowego, niestety znacznie osłabionego w latach rządów zarówno SLD, jak i PO-PSL. Przekonanie, że nie ma potrzeby się zbroić, skoro obronią nas sojusznicy, pokutowało przez długi okres III Rzeczypospolitej, a opinia publiczna była usypiana zapewnieniami, że wojna już nam nie zagrozi.
Tymczasem sojusznicy pomogą tym, którzy są na tyle silni, żeby pomocy sojuszników doczekać. Amerykańscy żołnierze, stacjonujący w Polsce (5,5 tysiąca), są ważnym elementem w polityce odstraszania ewentualnego agresora, ale w obronie własnego kraju własna armia ma o wiele większe znaczenie. Dziś Polska zajmuje 19 miejsce w rankingu wydatków na zbrojenia (najwięcej USA - 778 mld USD, Chiny - 250 mld USD, Indie - 72 mld. USD, Rosja - 61 mld USD, następnie Wielka Brytania, Arabia Saudyjska, Niemcy, Francja, Japonia, Korea Południowa) i zalicza się do państw, które poważnie traktują swoją zdolność do obrony. Zapewnienie zewnętrznego bezpieczeństwa jest jednym z priorytetów rządu, co tym samym zwiększa szansę na utrzymanie pokoju, nie tylko wokół naszych granic, ale także w całym regionie.