Nie wiemy, co przed nami. Pandemia rozszerza się, a centrum zarazy przeniosło się z Azji do Europy. Na zagrożenie zdrowia nakłada się widmo załamania światowej gospodarki. Skutki ataku koronowirusa mogą był bardziej dotkliwe i trwalsze niż sama pandemia.
Reakcją wielu państw, często niestety spóźnioną, jest zamknięcie granic i radykalne ograniczenie normalnego życia społecznego. W efekcie następuje zamrożenie produkcji i usług, a za tym postępujące obniżenie dochodów obywateli. Wiele branż, nie tylko turystyka i gastronomia, przeżywa pogłębiający się kryzys.
W tej sytuacji wzmocnienia wymagają struktury państw. Służby medyczne, policja, straż pożarna i graniczna, zaopatrzenie w żywność, administracja państwowa i wojsko zdają trudny egzamin. Jednak utrzymywanie długotrwałej kwarantanny znacznej części społeczeństwa, a zwłaszcza mieszkańców miast, nie jest możliwe.
Jeżeli epidemia nie wygaśnie, będziemy musieli nauczyć się żyć w warunkach, jakie narzucił nam tajemniczy wirus. Pracownicy będą musieli wrócić do swoich zakładów, urzędnicy do urzędów, studenci na uczelnie, może nawet uczniowie do szkół. Stopniowo, krok po kroku, trzeba będzie powracać do normalnego życia. Nawet wtedy, gdy pandemia nie ustąpi.
Funkcjonowanie państwa wymaga także sprawnego działania jego władz. Nie wszystko uda się przestawić na zdalne zarządzanie. Rząd, parlament, samorządy, sztaby kryzysowe, muszą działać bez względu na okoliczności. Bez tego pogrążymy się w chaosie.
Niestety, nie wszyscy to rozumieją, nie wszyscy gotowi są współpracować w walce z wirusem. Opozycja jest od tego, aby krytykować rząd, ale walka polityczna nie może osłabiać walczącego z zarazą państwa. Można odnieść wrażenie, że opozycja marzy o tym, aby pogłębił się obecny kryzys.
Opozycja, która wczoraj lamentowała w obronie rzekomo zagrożonej demokracji, dzisiaj chce demokrację nagiąć dla ratowania się przed wyborczą klęską. Im słabszy kandydat na prezydenta, tym głośniej nawołuje do wprowadzenia stanu wyjątkowego i odroczenia wyborów. Każdy z nich liczy na to, że po ustaniu pandemii kryzys gospodarczy - im większy tym lepiej - doprowadzi do zmiany nastrojów i zapewni większe poparcie przeciwnikom obecnej władzy.
Oczywiście nie można mieć pewności, czy wzrost liczby zachorowań nie wymusi przełożenia wyborów. Dziś jeszcze tego nie wiemy. Ostrożne prognozy przewidują szczyt epidemii na połowę kwietnia, a potem jej stopniowy odwrót. Jeżeli tak będzie, nie ma powodu, aby dziś odwoływać wybory. Jeżeli odbędą się w terminie, to kluczowe znaczenie będzie miała ich sprawna organizacja i takie modyfikacje prac komisji wyborczych, aby maksymalnie zapewnić bezpieczeństwo. Aby to przygotować jak najlepiej, mamy jeszcze trochę czasu.