Poprawność polityczna niechętnie traktuje używanie słowa zaraza (bo takie staroświeckie), a już w żadnym wypadku nie pozwala powiedzieć o niej: chińska (bo świat jest globalny, a nie narodowy). Walka z nieznaną dotąd odmianą wirusa rzeczywiście toczy się na całym świecie, a opór pandemii stawiają państwa, podczas gdy struktury międzynarodowe okazują się bezradne.
Początkowo telewizyjna publiczność przeżyła szok, gdy poszczególne kraje zamykały granice, ale po niedługim czasie okazało się, że tak postępują niemal wszyscy. Powszechnie uważano, że nikt nie może odebrać prawa do beztroskich urlopów, ale nagle przestały latać samoloty.
Nawet teraz podnoszą się głosy wykształconych głupków, którzy ubolewają, że nakaz pozostawania w domach, zamknięcie pubów, czy przymusowa rezygnacja ze zbiorowych imprez poważnie ograniczają prawa obywatelskie. Jakiś idiota obiecuje, że sądy (sztywno trzymające się przepisów) będą unieważniać mandaty nałożone na uchylających się od kwarantanny. Konstytucja jest ważniejsza niż ludzkie życie - powiedziała pewna pani polityk i nadal posiada krąg - co prawda malejący - swoich zwolenników.
Wirtualne pieniądze, które zapanowały nad globalnym światem, mogą z dnia na dzień okazać się pozbawione jakiejkolwiek wartośc
Nie wiemy, jak zmieni się świat, gdy ludzie zrozumieją, że ich dotychczasowe życie, które miało być coraz dłuższe, wygodniejsze i przyjemniejsze, okazało się zaskakująco kruche. Gdy również zrozumieją, że poświęcali się sprawom niepoważnym, fikcyjnym, wymyślonym przez naciągaczy i geszefciarzy. Kiedy odkryją, że wbrew nadziejom na wieczny pokój, postęp i dobrobyt, przyjedzie im bronić swojego bezpieczeństwa, swojej rodziny, swojego kraju.
Wirtualne pieniądze, które zapanowały nad globalnym światem, mogą z dnia na dzień okazać się pozbawione jakiejkolwiek wartości. Cenny będzie chleb, lekarstwo, karabin, dach nad głową. Pod tym względem rewolucje technologiczne, które zmieniły nasze życie, okażą się mało pożyteczne. Wszyscy wiemy: wystarczy wyłączyć zasilanie.
Czytam o pomysłach, które nawet teraz, w mrocznym czasie, błąkają się po świecie. Ktoś upomina się o rząd światowy (a przynajmniej europejski), który rozwiąże wszystkie problemy. Ktoś inny straszy populizmem i przekonuje, że nie należy poddawać się ograniczeniom i nakazom. Tysiące dowcipnisiów głosuje na politycznych dyletantów, którzy następnie z nabożną uwagą wysłuchują niewykształconej nastolatki. Dla nich świat jest prosty: za mało imigrantów, za dużo praw dla mężczyzn, za mało różnych płci, za dużo kościołów, za mało uciech, za dużo obowiązków.
Czy rzeczywiście nie ma przed nami innej drogi niż zdziecinniała poprawność? A może przyjdzie opamiętanie i znajdziemy rozwiązania, które podpowiadają nam nasza kultura, historia, wiara? Wtedy może się okazać, że ostrzeżenie nie było daremne i jeszcze jest czas zawrócić.