Wszystko jest polityką. Polityczny wirus
Pandemia, która przyszła z Azji, następnie uderzyła w Europę, a teraz swoją największą furię ukazuje w Stanach Zjednoczonych, w zaskakujący sposób łagodniej traktuje Europę Środkowo-Wschodnią. Jak dotąd najbardziej dotkniętym krajem naszego regionu jest Polska, która (w czasie, gdy powstaje ten tekst), pod względem liczby zachorowań zajmowała 27 miejsce w świecie, w tym dopiero 15 w Europie.
Warto zauważyć skalę różnicy: np. w Hiszpanii, najciężej doświadczonej na naszym kontynencie, jest 20 razy więcej zakażonych i ponad 50 razy więcej ofiar śmiertelnych. Kolejne miejsca w naszym regionie po Polsce zajmowały Rumunia (29 w świecie) i Czechy (35 miejsce). Oczywiście wiele zależy od wielkości państwa i liczby ludności, ale w wśród najmocniej dotkniętych państw w Europie znalazły się także małe kraje jak Belgia (11 miejsce w świecie) czy Holandia (14 miejsce). Państwa znacznie bogatsze i o których wciąż mówiono, że mają służby medyczne na lepszym od nas poziomie, zmagają się ze znacznie silniejszym atakiem pandemii i o wiele szybciej rosnącą liczbą zmarłych.
Przeciwnikom dobrej zmiany zostaje nadzieja na nieodpowiedzialność Jarosława Gowina, który kryzys wykorzystał do przepychanek
Nie jest jasne, dlaczego nasza część Europy wydaje się być bardziej odporna na zarazę. Być może mieszkańcy państw sowieckiej strefy doświadczali biedy, która bardziej hartowała ich odporność. Być może wpływ miały przymusowe szczepienia na gruźlicę, które zarzucono na Zachodzie.
Dziś Czechy, jako jedno z pierwszych państw w Europie, zaczynają znosić ograniczenia wprowadzone w związku z koronawirusem. Z pewnością na przełomie kwietnia i maja w ich ślady pójdą inni, w tym Polska, która też zaczęła poluźniać dotychczasowe rygory. Z tego powodu coraz mniej przeszkód pojawia się wobec majowego terminu wyborów, tym bardziej, że będą to wybory korespondencyjne.
Senat, w którym totalna opozycja ma minimalną przewagę, będzie starał się utrudnić ich przeprowadzenie, odwlekając przyjęcie sejmowej ustawy do ostatniego, ustawowo dopuszczalnego terminu. Nawet jednak, gdy ją odrzuci, Sejm ponownie ustawę przegłosuje i skieruje do podpisu Prezydenta.
W Sejmie opozycja jest w mniejszości i desperacka walka o odłożenie wyborów, w których zanosi się na katastrofę opozycyjnych kandydatów, może nie przynieść efektów. Przeciwnikom dobrej zmiany pozostaje więc nadzieja na nieodpowiedzialność byłego wicepremiera Gowina, który kryzys związany z pandemią wykorzystał do politycznych przepychanek. Jeżeli posłowie jego miniaturowej partii zagłosują przeciw wyborom, to doprowadzą do długotrwałej destabilizacji politycznej, spowodowanej przewlekłą i agresywną kampanią wyborczą. Czy jednak Platforma znów przygarnie Gowina, który wcześniej ją opuścił? Odpowiedź na to pytanie będzie możliwa dopiero po głosowaniu w Sejmie ustawy o korespondencyjnych wyborach, czyli prawdopodobnie 5 maja.