Wszystko jest polityką. Prymas na ciężkie czas
Mija dokładnie 70 lat od środy 2 lutego 1949 roku, święta Matki Boskiej Gromnicznej, gdy w katedrze św. Wojciecha w Gnieźnie odbył się uroczysty ingres nowego prymasa Polski. We wszystkich kościołach w mieście biły dzwony, a według raportów bezpieki wśród okrzyków „Niech żyje Prymas” w procesji do katedry szło 140 pocztów sztandarowych i ponad 15 tysięcy ludzi. Działo się tak, mimo że władze robiły co mogły, żeby ograniczyć wymiar tej uroczystości.
Stefan Wyszyński, najmłodszy ordynariusz w Polsce, od dwóch lat był biskupem lubelskim. Ani on sam, ani członkowie Episkopatu Polski, nie spodziewali się jego nominacji. Gdy 22 października 1948 roku zmarł prymas kardynał August Hlond, następcę upatrywano wśród starszych wiekiem i doświadczonych biskupów. Wymieniano przede wszystkim metropolitę poznańskiego Walentego Dymka, ale także biskupa łódzkiego Michała Klepacza czy wygnanego metropolitę Lwowa arcybiskupa Eugeniusza Baziaka.
Tymczasem kardynał Hlond na kilka dni przed śmiercią podyktował list do papieża Piusa XII, w którym jako następcę wskazał biskupa Wyszyńskiego. Wiadomość o tej decyzji do kardynała Adama Sapiehy w Krakowie zawiózł sekretarz prymasa Hlonda ks. Antoni Baraniak. Stąd kolejne listy wysłano do Watykanu. 12 listopada, a więc bardzo szybko, papież mianował biskupa Wyszyńskiego arcybiskupem gnieźnieńsko-warszawskim i prymasem Polski. Wiadomość o tym dotarła do Polski 15 listopada, w czasie obrad episkopatu. Biskup Wyszyński stanowczo odmówił przyjęcia nominacji, a kardynał Sapieha powiadomił o tym Watykan.
Episkopat, zaskoczony decyzją papieża, przyjął do wiadomości odmowę biskupa Wyszyńskiego i zwrócił się do papieża z prośbą, aby mianował arcybiskupem poznańsko-gnieźnieńskim i prymasem biskupa Dymka, a arcybiskupem warszawskim biskupa Wyszyńskiego. W grudniu propozycję episkopatu zawieźli do Rzymu biskupi Klepacz i Zakrzewski, kilku innym, w tym Wyszyńskiemu, władze odmówiły paszportów.
Jeszcze przed świętami obaj biskupi wysłali list do Krakowa z informacją, że papież decyzji zmienić nie zamierza. Watykański Sekretarz Stanu Tardini ambasadorowi polskiego rządu emigracyjnego Kazimierzowi Papée, powiedział, że instrukcja papieża była wyraźna: „Nie tracić czasu, objąć bez zwłoki obie stolice arcybiskupie”.
Tym razem biskup Wyszyński nominację przyjął. Podobno zgodził się po słowach Sapiehy: „Ojcu Świętemu się nie odmawia”. Spodziewał się co go czeka. W Polsce od kilku miesięcy trwała już wielka operacja komunistów, skierowana przeciwko Kościołowi. Uważał, że są godniejsi od niego, ale z pokorą przyjmował nałożone na siebie obowiązki. Nie pomylili się ani kardynał Hlond, ani Pius XII. Minęły trzy dekady i kardynała Wyszyńskiego nazwano Prymasem Tysiąclecia.