Obchody rocznicy Bitwy Warszawskiej, mimo okrągłych stu lat, z powodu trwającej pandemii były w tym roku skromniejsze niż zwykle. Odbywały się także w cieniu społecznego buntu na Białorusi, wywołanego w rezultacie nieuczciwych wyborów prezydenckich.
W tegorocznych obchodach zabrakło mocnego akcentu ukraińskiego, a przecież to sojusz z niepodległą Ukrainą był ważnym elementem toczącej się wówczas wojny. Wiosną 1920 roku marszałek Józef Piłsudski podjął próbę zrealizowania koncepcji, którą powszechnie nazywano ideą jagiellońską.
Jej celem było doprowadzenie do federacji Polski, Litwy i Białorusi, a równocześnie budowa ścisłego sojuszu z Ukrainą. W ten sposób Marszalek zamierzał zabezpieczyć Polskę od wschodu, a równocześnie nadać jej znaczenie, jakie kilka wieków wcześniej Rzeczypospolita Obojga Narodów odgrywała w Europie.
Sojusz wojskowy z Ukraińską Republiką Ludową, podpisany przez marszałka Piłsudskiego i atamana Petlurę, umożliwił podjęcie ofensywy kijowskiej, uprzedzającej uderzenie bolszewickich armii na Polskę. Siły sojusznicze liczyły około 60 tysięcy żołnierzy polskich i 4 tysiące ukraińskich. 7 maja 1920 roku Kijów został uwolniony z rąk bolszewików.
Polacy mieli przekazać miasto władzom ukraińskim po zlikwidowaniu zagrożenia ze strony komunistycznej Rosji. Niestety, ofensywa załamała się, czerwone armie ruszyły na zachód i wkrótce dotarły pod Warszawę. Ogromnym wysiłkiem prawie miliona polskich żołnierzy i ochotników bolszewicy zostali zatrzymani, a następnie pobici.
W czasie, gdy ważyły się losy Warszawy, ukraińskie oddziały dzielnie walczyły u boku Polaków. Wsławiły się m.in. bohaterską obroną Zamościa, gdzie w ostatnich dniach sierpnia oddziały 6 Dywizji Strzelców Siczowych, dowodzone przez pułkownika Marka Bezruczkę skutecznie odparły kolejne natarcia wojsk bolszewickich.
Sojusz polsko-ukraiński nie został zrealizowany, koncepcja Piłsudskiego upadła, a niepodległa Ukraina nie powstała. Polska, zwycięska w tej wojnie, ale pozbawiona pomocy z Zachodu, nie była w stanie dobić komunistycznego potwora. Obchodząc rocznicę zwycięstwa, należy pamiętać o ofiarnej walce ukraińskich sojuszników i o tym, że losy Europy potoczyłyby się inaczej, gdyby wolna Ukraina znalazła się na mapie świata.
Tym bardziej, niezależnie od tego, co wydarzyło się później, powinniśmy pamiętać, że chociaż w 1920 roku razem z Ukraińcami walczyliśmy z komunistyczną zarazą, ta wojna tylko dla nas zakończyła się zwycięstwem. Dziś, kiedy Białoruś wydaje się rozpoczynać nowy etap swojej historii, szczególnie aktualne staje się przypominanie o tradycji I i II Rzeczypospolitej oraz o wojnie, która na prawie dwie dekady przynajmniej część Białorusi i Ukrainy uchroniła przed sowieckim terrorem.