Atak opozycji na Polski Ład wydaje się krzykiem rozpaczy tych, którzy wiedzą, że w perspektywie najbliższych lat żadnych wyborów nie wygrają.
Przynajmniej tak długo, dopóki nie zniknie agresywna ekipa „totalnej opozycji”, a kłamstwo przestanie być głównym, a często jedynym punktem jej programu. Większość Polaków przekona się bardzo szybko, że reforma podatkowa, wprowadzana właśnie przez rząd Mateusza Morawieckiego, uczyni nasze państwo o wiele bardziej sprawiedliwym niż dotychczas. Przejściowe kłopoty w chwili uruchamiania nowego systemu szybko zostaną usunięte i ci, których dotknęły błędy w obliczeniach ich dochodów, otrzymają stosowne wyrównania.
Oczywiście niewielka grupa najwięcej zarabiających pozostanie niezadowolona i uruchomi wszystkie swoje liczne wpływy, aby reformę atakować. Nie trzeba dodawać, że te wpływy widoczne będą w mediach, pozostających wciąż bronią w rękach najbardziej zacietrzewionej części opozycji.
Reforma podatków przestanie być celem zmasowanej kampanii kłamstw, gdy zacznie działać pozytywnie na kieszenie milionów Polaków. Równocześnie jednak pretekstem do wzmożenia agresji pozostanie inflacja i rodzący społeczne obawy wzrost cen. Wprawdzie jest to zjawisko ogólnoświatowe, a w całej Europie szczególnie niepokojące, to opozycja będzie usiłowała odpowiedzialnością obarczyć przede wszystkim polskie władze. I jest to ta sama opozycja, która żebrze w europejskich instytucjach o kary dla Polski i wstrzymanie należnych nam funduszy, aby tylko doprowadzić do trudności gospodarczych, które przełożą się na wzrost społecznego niezadowolenia. Jest to ta sama opozycja, która w sejmie, a zwłaszcza w senacie, wszelkie działania, mające osłabić skutki inflacji, stara się zablokować, a przynajmniej opóźnić.
Charakterystyczne, że w tym chórze chronicznej frustracji i nienawiści, biorą udział także ci, którzy chcieliby uchodzić za bardziej racjonalnych i merytorycznych przeciwników rządu. A już najzabawniejsze są zabiegi o dopuszczenie do opozycyjnego korytka w TVN czy innych opozycyjnych mediach, grupki rozbitków z partii Gowina, którzy prześcigają się dziś w atakowaniu swoich niedawnych kolegów ze Zjednoczonej Prawicy.
Niektórzy z opozycyjnych liderów, w tym Tusk, kłamią, że chcieliby przyspieszonych wyborów. Dobrze wiedzą, że nawet gdyby opozycyjne partie wszystkie razem uzyskały wynik lepszy od Prawa i Sprawiedliwości, to i tak nie byłyby w stanie razem rządzić. Pozostaje im tylko dreptać w miejscu i „totalnie” szkodzić pomyślności własnego państwa, które najchętniej zamieniliby na brukselski protektorat. Niezdolni do uznania takich wartości jak suwerenność czy społeczna solidarność, w końcu pozostaną sami ze swoimi pretensjami do świata.