Rocznicowe obchody w Auschwitz stały się w tym roku przedmiotem politycznej licytacji. W Jerozolimie, na życzenie Putina, mieszkający w Szwajcarii rosyjski oligarcha Mosze Kantor, posiadający też izraelskie obywatelstwo, zorganizował Światowe Forum Holocaustu.
Dzięki temu Putin dostał wygodną trybunę do przedstawienia sowieckiej wersji historii II wojny światowej. Oprócz prezydenta Rosji zjawili się i przemawiali prezydenci Niemiec i Francji, brytyjski książę Walii, a także wiceprezydent Stanów Zjednoczonych. Znaczenia tej dobrze opłaconej uroczystości nadawał fakt, że odbywała się w siedzibie Yad Vashem, instytutu poświęconego pamięci ofiar Holocaustu, powołanego w 1953 roku przez izraelski parlament - Kneset.
W Jerozolimie Putin wygłosił kolejne zaczepne przemówienie, choć w porównaniu do wcześniejszych wystąpień już nieco złagodzone w antypolskim tonie. Prezydent Polski podczas poniedziałkowych uroczystości w Auschwitz-Birkenau odpowiedział z godnością: „Z wielką przykrością przyjąłem to, że polski udział w tym wielkim dziele walki przeciwko nazistom, sprawcom Holokaustu, został całkowicie w czasie tych uroczystości w Yad Vashem pominięty”.
Do Polski na uroczystości przyjechała rekordowa liczba 61 delegacji. Oprócz par królewskich z Belgii, Hiszpanii i Holandii oraz książąt z Luksemburga, Norwegii, Szwecji i Wielkiej Brytanii, przybyli prezydenci Austrii, Finlandii, Irlandii, Izraela, Litwy (który w ostatniej chwili odwołał udział w uroczystościach w Jerozolimie i zdecydował przyjechać do Polski), Łotwy, Malty, Niemiec, Słowacji, Słowenii, Szwajcarii i Ukrainy, a także premierzy Bułgarii, Chorwacji, Czech, Francji, Grecji, Liechtensteinu, Mołdawii, Rumunii, Serbii i Węgier. Inne kraje reprezentowali ministrowie, przedstawiciele parlamentów, ambasadorowie; zjawili się także reprezentanci organizacji międzynarodowych, m.in. ONZ i Unii Europejskiej.
Efekt tej licytacji okazał się oczywisty. W Polsce stawili się najwyżsi przedstawiciele większości państw europejskich (chociaż przy-jechały też delegacje m.in. z Australii, Kanady, Namibii, Nowej Zelandii i oczywiście Stanów Zjednoczonych), wśród nich niemal w komplecie reprezentanci państw Europy Środkowo-Wschodniej. Przybyło też ponad 200 osób spośród żyjących byłych więźniów Auschwitz.
W światowych mediach polskie obchody były relacjonowane częściej i obszerniej, a kilkaset osób z zagranicy po raz pierwszy mogło na własne oczy zobaczyć przerażający obraz niemiec-kiej zbrodni. Nie znaczy to jednak wcale, że batalia o prawdę i pamięć historyczną została rozstrzygnięta. Trwać będzie nadal, dopóki polityczni szulerzy wykorzystywać będą niewiedzę i ludzkie emocje. Można się nawet obawiać, że nigdy nie będzie ostatecznie zakończona.