Wszystko jest polityką. Strajkowe zyski i straty
Z lekcji, którą w postaci strajku części nauczycieli zorganizowali nam pan Broniarz oraz „totalna” opozycja, można wyciągnąć kilka ważnych wniosków.
Przede wszystkim już wiemy, że większości nauczycieli można spokojnie powierzyć naukę oraz wychowanie dzieci i młodzieży. To ci wszyscy, którzy nie odstąpili od swoich uczniów, nie narazili ich na dodatkowy, ale często bardzo silny stres, nie przyczynili się do obniżenia autorytetu szkoły, nie ośmieszyli w oczach młodzieży i rodziców zawodu nauczyciela.
Tym nauczycielom i pracownikom oświaty należą się nie tylko słowa uznania, ale także wymierny wyraz wdzięczności polskiego państwa i władz oświatowych, a także samorządów, oczywiście tam, gdzie samorządy zachowały się odpowiedzialnie, nie zachęcały do strajku i np. nie zapowiadały, że zapłacą za strajk, czego i tak zrobić nie mogą. W Małopolsce możemy być dumni z postawy przeważającej większości nauczycieli, chociaż niechlubnym wyjątkiem jest tu niestety sam Kraków.
Również niemal wszyscy dyrektorzy szkół stanęli na wysokości zadania. Dzięki nim nigdzie w nie doszło do skandalu, polegającego na pozostawieniu ucznia na drugi rok w tej samej klasie tylko z powodu zacietrzewienia związkowych aparatczyków oraz braku poczucia przyzwoitości u strajkowych przodowników. Opinia publiczna nie poparła strajku, a poza politycznymi fanatykami bardzo stanowczo potępiły strajk rzesze rodziców. Uczniowie różnie - niektórzy cieszyli się, że nie ma lekcji.
Myślę, że po wakacjach stosunek rodziców i uczniów do strajkowiczów będzie dla nich bolesną nauczką
Jak będą traktować nauczycieli, którzy występowali w nauczycielskich „chórach” (przypominają się popisy posłanki Muchy w czasie okupacji Sejmu przez opozycję), ubierali się na czarno i straszyli przy wejściu do szkoły uczniów idących na egzamin, a nawet - jak zapewne bardzo wybitny pedagog - przebierali się za krowę, to okaże się dopiero po wakacjach.
Myślę, że po wakacjach stosunek rodziców i uczniów do strajkowiczów będzie dla nich bolesną nauczką. Dziś widocznie utrata części wynagrodzenia nie jest poważnym kłopotem. A także świadoma rezygnacja z nagród kuratorium czy dyrektora, obniżona „trzynastka” itp. Zebrane przez ZNP pieniądze na nagrody dla strajkujących wystarczą na parę złotych na osobę. Są też sygnały, że zirytowani strajkiem rodzice piszą zawiadomienia do urzędów skarbowych, ponieważ nauczyciele, którzy udzielają korepetycji, nie odprowadzają podatków. A w Krakowie cena godziny korepetycji sięga 100, a nawet 150 zł.
Przy takich dochodach można sobie postrajkować. Na spokojną refleksję nad skutkami strajku czas jeszcze przyjdzie. Dziś można tylko z ubolewaniem zauważyć, że niestety znalazło się sporo nauczycieli, którzy nie dorastają do obowiązków, jakich podjęli się nie tylko z myślą o swoich dochodach, ale także dla dobra młodego pokolenia.