Wszystko jest polityką. Umierać za Mariupol
Oblężony Mariupol umiera, zamieniany w pustynię gruzów. Pod tymi gruzami wciąż żyją ludzie, kryjący się w piwnicach, często bez wody i jedzenia. W tych gruzach giną cywile: kobiety, dzieci, starcy - ci wszyscy, którzy nie zdołali się ewakuować przez ostrzeliwane przez Rosjan korytarze humanitarne.
Ponad półmilionowe miasto, otoczone ze wszystkich stron, odcięte od świata, jest bombardowane i ostrzeliwane z morza, a południowe i zachodnie dzielnice są już zajęte przez najeźdźców. Ukraińskie wojsko broni Mariupola, bo dla Rosjan to ostatnia przeszkoda w otwarciu drogi między okupowanymi już wcześniej Donieckiem i Ługańskiem, a również okupowanym Krymem.
Mariupol opuściło około 300 tysięcy mieszkańców, z opanowanych dzielnic Rosjanie przymusowo wywożą cywilów do Doniecka lub do Rosji. Wywożą też dzieci, oddzielając je od rodziców. Wśród gruzów pozostaje około 200 tysięcy, w rozpaczy czekających na pomoc. Rosjanie nie przepuszczają humanitarnej pomocy, obrońcy apelują o odsiecz, ale ukraińska armia nie jest w stanie przebić się do oblężonego miasta. Dostęp do portu skutecznie blokują rosyjskie okręty.
Mariupol to nie jedyny przykład zbrodni wojennych, dokonywanego na cywilach. Bombardowane i ostrzeliwane rakietami są dzielnice mieszkaniowe w Kijowie, Charkowie, Czernihowie, Żytomierzu. Co na to Europa, co na to świat? ONZ jak zwykle bezradne, NATO coraz bardziej ostrożne, Unia Europejska zatroskana o swoje interesy. Czy międzynarodowy konwój humanitarny nie powinien ruszyć do Mariupola, chroniony przynajmniej odpowiednią deklaracją NATO? Rosja nie odważy się zaatakować, z powrotem konwój zabierze cywilów, pragnących opuścić oblężone miasto.
Oczywiście, jest ryzyko powietrznego ataku na taki konwój. Ale czy nie jest najwyższy czas, aby podjąć takie ryzyko? Ukraina domaga się zamknięcia przestrzeni powietrznej nad objętym wojną terytorium, a przynajmniej dostarczenia jej samolotów. NATO dostarcza lekki sprzęt, ale samolotów przekazać nie zamierza. Obawa przed rozszerzeniem wojny paraliżuje Stany Zjednoczone i Europę, ale jak długo będziemy przyglądać się bezradnie okrucieństwu Rosjan?
Czy brak zdecydowania, także w nakładaniu kolejnych sankcji, nie rozzuchwali Rosji? Czy Niemcy i Francja nie postawią na egoistyczne interesy i znów zaczną łasić się do Rosji? Prezydent Biden w Warszawie jasno powiedział Ukrainie: będziemy wam pomagać, ale w walce pozostaniecie sami. Deklaracje o międzynarodowej solidarności nie ocalą życia ukraińskim dzieciom. Ukraina potrzebuje samolotów, czołgów, broni przeciwrakietowej. Czy odwracając się od Ukrainy, Europa nie skazuje się na marginalizację, a cały Zachód na poniżające przyznanie się do własnej słabości?