Wszystko jest polityką. Unijne kłopoty z Unią
Czy spór Polski z Komisją Europejską będzie trwał aż do majowych wyborów do Parlamentu Europejskiego? Od dłuższego już czasu Unia, która nie jest w stanie rozwiązać własnych problemów, usiłuje narzucać swoją wolę krajom członkowskim, łamiąc przy tym obowiązujące ją traktaty.
Wyjątkowo jaskrawym tego przykładem było głosowanie w Parlamencie Europejskim nad tzw. uruchomieniem artykułu 7 traktatu wobec Węgier, w związku z rzekomym naruszaniem wolności mediów i wolności akademickich (uniwersytet Sorosa).
Złamano wówczas traktat, ponieważ aby uzyskać niezbędną większość, nie policzono tych posłów, którzy wstrzymali się od głosu. Już sam fakt, że Komisja zajmuje się wewnętrznymi sprawami państw członkowskich, do czego rzekomo uprawniają jej wewnętrzne przepisy, a nie traktaty, jest oczywistym naruszeniem unijnego prawa. Komisja korzysta z tych przepisów coraz chętniej, czego efektem jest pogłębiający się kryzys całej Unii.
Czy można poważnie traktować europejskie instytucje, które są w ostrym konflikcie z Wielką Brytanią w związku z jej decyzją odejścia z UE, z Włochami w związku z przyjętym tam budżetem, z Rumunią i Polską w sprawie reformy sądownictwa, z Węgrami w sprawie mediów? A przecież jest także konflikt związany z napływem imigrantów, m.in. z Czechami i Słowacją. Unia grzęźnie w wewnętrznych sporach, co sprawia, że nie jest w stanie przyjąć kolejnych państw zabiegających o wstąpienie, np. Czarnogóry, Albanii czy Gruzji.
W takiej sytuacji dyskutuje się o absurdalnych pomysłach, np. stworzenia własnej, europejskiej armii. Po pierwsze - nie wiadomo, po co, skoro większość państw UE należy do NATO; po drugie - użycie takiej armii wymagałoby zgody wszystkich, co wydaje się niemożliwe, a w każdym razie podejmowanie takiej decyzji trwałoby bardzo długo; po trzecie - kto taką armią miałby dowodzić, bo mniejsze państwa niekoniecznie zgodzą się na niemiecko-francuskie dowództwo.
Ale obecni liderzy Unii rozpaczliwie szukają pomysłów, które uzasadnią ich dalsze przywództwo. Tymczasem coraz więcej państw, a w każdym razie coraz więcej coraz silniejszych ugrupowań z poszczególnych państw domaga się reformy Unii, a nie jej dalszej integracji.
Rok 2019 może przynieść znaczące zmiany w Parlamencie Europejskim, a w konsekwencji we wszystkich unijnych instytucjach. Polska będzie dysponować silną reprezentacją (52 europosłów), byłoby więc dobrze, aby znaleźli się w niej reprezentanci polskiej racji stanu, a nie wyraziciele wyłącznie brukselskich czy berlińskich interesów, bo taka grupa jest tam dzisiaj obecna. Majowe wybory europejskie będą zapewne najważniejsze w całej historii Unii, ponieważ rozstrzygną o przyszłości organizacji, która daleko odeszła od zasad i wartości przyświecającym jej twórcom.