Wszystko jest polityką. W Europie zaskoczenie
Minęły wyborcze i powyborcze emocje, przyszedł czas na spokojniejsze analizy i oceny. Z pewnością jeżeli brać pod uwagę wyborczą frekwencję, to osiągnęliśmy w Polsce europejską średnią.
Procentowo więcej wyborców korzysta u nas ze swoich praw obywatelskich niż np. w Rumunii czy Chorwacji, a mniej więcej podobnie jak w Czechach. Równocześnie jednak daleko nam do Niemiec, Austrii czy Węgier, nie mówiąc już o Skandynawii.
Nie sprawdziły się prognozy, według których wyższa frekwencja działa na rzecz dużych partii, przeciwnie, przyrost liczby głosów pozwolił przekroczyć próg wyborczy Konfederacji, piątemu komitetowi obecnemu w nowym Sejmie. Tym samym nie sprawdziło się również przewidywanie podziału polskiej sceny politycznej na dwa główne ugrupowania, ścierające się ze sobą: Prawo i Sprawiedliwość z jednej strony, a Platforma, Lewica i PSL z drugiej.
Pomimo różnic programowych opozycyjna trójka tworzyła w gruncie rzeczy jedną partię, niemogąca pogodzić się z wynikiem wyborów w 2015 roku. Być może różnice między nimi pojawią się teraz, w trakcie prac sejmowych. Nowy podmiot polityczny, czyli Konfederacja, nawiązuje do tradycji działających przez jedną kadencję efemeryd (jak Kukiz 15, Palikot czy Nowoczesna). Czy rzeczywiście powstanie układ kilkupartyjny, czy też powróci schemat z poprzedniej kadencji, czyli PiS i anty-PiS, tego jeszcze nie wiemy.
Za granicą wyniki wyborów w Polsce spotkały się z różną reakcją. Niemieckie media w większości ubolewają nad porażką Platformy, która w tych wyborach straciła najwięcej, cieszą się z powrotu postkomunistycznej lewicy, a równocześnie straszą wynikiem PiS-u. W jednym trzeba przyznać im rację: oprócz Węgier w żadnym państwie Unii Europejskiej jednej partii nie udaje się zdobyć ponad 40 procent głosów i rządzić samodzielnie.
Podobny jest ton prasy francuskiej, gdzie znika już temat rzekomo zagrożonej praworządności, dotąd uporczywie suflowany przez opozycyjne media w Polsce. W Europie Środkowo-Wschodniej wyniki wyborów przyjęto z przekonaniem, że Polska będzie miała teraz znacznie więcej do powiedzenia w polityce międzynarodowej.
Badania ankietowe wskazują, że po wyborach najważniejszymi problemami pozostają ochrona zdrowia, poprawa sytuacji materialnej i wzrost płac. Nastroje społeczne, które pogorszyły się po wakacjach, stopniowo zaczynają się poprawiać. Na tym tle awantury, jakie w Sejmie szykuje już część opozycji, raczej nie zyskają społecznej aprobaty. Oczekiwane jest szybkie powołanie rządu, co opinia publiczna odbiera jako zapowiedź politycznej i ekonomicznej stabilizacji. W tej sytuacji gorszące spory i chaos wewnątrz opozycji skłaniają wielu jej dotychczasowych zwolenników do rozglądania się za jakąś nową polityczną formułą.