Wszystko jest polityką. Wymarzona kapitulacja
Po prawie miesiącu wojny, z nadzieją na ukraińską kapitulację, Rosja blamaż swojej armii nadrabia okrucieństwem i mordowaniem cywilów.
Zachód ogłasza kolejne sankcje (ale tak, aby jak najmniej kosztowały), a równocześnie drży przed możliwym zaognieniem sytuacji. Rządy Niemiec i Francji najchętniej widziałyby szybkie porozumienie na rosyjskich warunkach, byle tylko odwołać sankcje, ale muszą liczyć się z częścią opinii publicznej, zbulwersowanej rosyjskim ludobójstwem. Bruksela i unijny establishment żyją innymi problemami, a wojna na wschodzie tylko przeszkadza w forsowaniu zielonych ładów, walce z węglowym przemysłem (ale nie na Zachodzie), obroną praw najdziwniejszych mniejszości oraz batalią o narzucenie Polsce i Węgrom rządów skorumpowanej liberalnej lewicy. Trwają niemiecko-francuskie wyścigi kto dłużej porozmawia z Putinem, na razie przez telefon, ale można przewidywać, że wkrótce rozpoczną się peregrynacje do Moskwy i przekonywanie Kijowa, żeby jak najszybciej skapitulował. Warszawska klientela Brukseli i Berlina, z Platformą na czele, przestępuje z nogi na nogę, żeby dorwać się do władzy i mieć swój udział w „przywracaniu pokoju”.
Tusk wystąpił na groteskowej konferencji Platformy, poświęconej rzekomej trosce o bezpieczeństwo Polski, w rzeczywistości skierowanej przeciwko rządowi, działającemu w warunkach coraz bliżej toczącej się wojny. Ekipa, która odpowiadała za notoryczne osłabianie polskiego państwa i systematyczny demontaż polskiej armii, teraz chciałaby wrócić do władzy pod obłudnym hasłem zapewnienia bezpieczeństwa. Każde kłamstwo, byle często wypowiadane, okazało się użyteczne wobec zwolenników, zwiezionych do mrocznej sali partyjnego kongresu. Bo kto jeszcze pamięta hasło „po co nam wojsko, obronią nas sojusznicy” albo usilne zwalczanie pomysłu tworzenia Wojsk Obrony Terytorialnej?
Dziś nie chcą ani nadzwyczajnych wydatków na dozbrojenie naszej armii, ani na jej powiększenie. Paniczny strach opozycji wywołuje projekt misji pokojowej na Ukrainie (bo co na to powie Berlin!), a objawy histerii widać wobec propozycji konfiskaty majątków rosyjskich oligarchów w Polsce. Największy niepokój towarzyszy rozmowom rządu o funduszach europejskich, bo co zrobi opozycja, gdy Bruksela zamiast bronić przywilejów i bezkarności „nadzwyczajnej kasty”, zgodzi się uznać polski wysiłek w sprawie uchodźców z Ukrainy oraz dostaw uzbrojenia dla walczącej ukraińskiej armii. A tam czekają unijne miliardy zamrożone przy poparciu totalnej opozycji, walczącej o władzę według zasady „im gorzej w Polsce, tym lepiej”. Podczas gdy świat obserwuje wojnę z rosnącym niepokojem, opozycja, która panicznie boi się demokratycznych wyborów, nadal śni o ulicznych protestach i siłowym przejęciu władzy.