Niektórzy z nas jeszcze pamiętają serwisy informacyjne z przed lat, inni widzieli to na zdjęciach i filmach: Sajgon, wiosną 1975 roku. Komuniści wkraczają do miasta, tłumy ludzi szturmują lotnisko łudząc się nadzieją ucieczki, z dachu ambasady amerykańskiej odlatują śmigłowce.
Po dziesięciu latach okrutnej wojny Wietnam Południowy, porzucony przez wielkiego sojusznika, kapituluje wobec bezwzględnego wroga, wspieranego przez Związek Sowiecki i Chiny. Zaczyna się tragedia bambusowego gułagu i krwawy odwet komunistów z północy. Półtora miliona Wietnamczyków na łódkach, tratwach i pontonach ucieka na Filipiny z piekła, jakie zgotują zwycięzcy. Stany Zjednoczone nie tylko płacą wysoką cenę polityczną, ale ich straty sięgają 58 tysięcy zabitych i 300 tysięcy rannych. Nadszarpnięty prestiż najpotężniejszego państwa na świecie odbuduje dopiero Ronald Reagan, wygrywając wybory pięć lat później.
Minęło pół wieku, na lotnisku z Kabulu powtarzają się sceny z Sajgonu. Południowokoreańska armia nie była w stanie poradzić sobie bez sojuszników, afgańska armia rozpadła się pod uderzeniem talibów. Klęska Amerykanów w Wietnamie była porażką całego Zachodu, na szczęście 15 lat później zimna wojna zakończyła się – wprawdzie ograniczonym, ale jednak – zwycięstwem. W Wietnamie, u boku Amerykanów, walczyli też żołnierze z Australii, Nowej Zelandii, Filipin, Korei Południowej. W Afganistanie z talibami walczyli żołnierze z kilkudziesięciu państw. Czy ofiary były daremne?
Zachód nie zdołał zaprowadzić w Afganistanie liberalnej demokracji. Należało raczej budować system silnej władzy, opartej na porozumieniu lokalnych plemion. Talibowie będą przychylni terrorystycznym organizacjom, które miały w Afganistanie swoje bazy. Cały region Środkowego i Bliskiego Wschodu stanie się teraz terenem rywalizacji Chin, Rosji, Iranu, Arabii Saudyjskiej, Turcji.
Stopniowo odtwarza się znany z historii scenariusz walki mocarstw o polityczne, gospodarcze i wojskowe wpływy. Jak zachowa się pacyfistyczna Europa, co zrobią upokorzone Stany Zjednoczone? To już nie daleki Wietnam, to obszar odległy od Rzymu, Wiednia czy Warszawy o parę godzin lotu samolotem. Czy imigranci z Iraku i Afganistanu ruszą na zachód? Kto i jak ich powstrzyma? Czy rozdyskutowane NATO będzie zdolne do obrony Europy? Czy skłócona i dekadencka Unia Europejska poradzi sobie z kolejnym kryzysem?
Czy utopia powstrzymania klimatycznych zmian na jednym i to niezbyt wielkim kontynencie, nie przesłoni prawdziwych niebezpieczeństw? Wycofanie się wojsk z Afganistanu to znów porażka całego Zachodu, ale także bardzo poważne zagrożenie dla Europy. Czy Europejczycy znajdą w sobie dość siły, by przeciwstawić się nadciągającym niebezpieczeństwom?