Wybory prezydentów miast w Łódzkiem - jakie karty pokazuje PiS
PiS odkrywa powoli karty w wyborach prezydentów miast. Ujawniają się ludowi bohaterowie i zawodowi politycy. A także konflikty i ambicje, kto bardziej zasłużył na zaszczytne miano oficjalnego kandydata PiS.
Zaczęło się rozprowadzanie kandydatów na prezydentów miast w regionie łódzkim. Największe zainteresowanie budzą kandydatury PiS, bo to ta partia aspiruje do przechwycenia władzy w samorządach na każdym szczeblu, szczególnie w samorządzie wojewódzkim oraz dużych i średnich miastach. I ma kilka atutów, które na nią pracują.
Kim są kandydaci PiS? Ciekawy wspólny mianownik mają Daniel Serwa z Radomska (jeszcze nie zatwierdzony przez Komitet Polityczny) i Damian Kunert ze Zduńskiej Woli. Obaj wpisują się w model "ofiar systemu", nieugięcie i z powodzeniem walczących o swoje prawa. Serwa, związkowiec z Solidarności, zwolniony z urzędu miasta, triumfuje, bo sąd przywrócił go do pracy. Kunert to ojciec dziecka, które udusiło się podczas porodu, ponieważ lekarz nie przeprowadził na czas cesarskiego cięcia. Kunert nie odpuścił i lekarz został prawomocnie skazany przez sąd. Krótko mówiąc, obaj to modelowi kandydaci PiS, ludowi bohaterowie, którzy zdobyli sobie pewien rozgłos.
Waldemar Buda, poseł i kandydat PiS w Łodzi, to inna para kaloszy. Młody, zawodowy polityk, który zaczął kampanię od obietnicy wprowadzenia bezpłatnej komunikacji publicznej w Łodzi. Z miejsca posypały się na niego oskarżenia - niebezpodstawne - o populizm i nieliczenie się z realiami ekonomicznymi. Ale trudno zapomnieć, że takie same gromy sypały się na PiS po ogłoszeniu 500 plus.
Ta zrealizowana obietnica 500 plus pracuje dziś na konto Budy. Wyborcy pamiętają jedno - że PiS realizuje to, co obiecuje, bez względu na dalekosiężne skutki tych decyzji. A po 500 plus nic się, przynajmniej na razie, nie stało, budżet państwa się nie rozsypał. Ludzie nie rozumują w kategoriach długookresowych. Kto wie, co los przyniesie, a 500 złotych i bezpłatny autobus to konkretne korzyści tu i teraz. Pytanie, czy śladem Budy pójdą inni kandydaci PiS na prezydentów miast w regionie łódzkim.
Te nowe twarze PiS w wyborach prezydentów są atutem, ale trzeba pamiętać że - jak to w życiu - uroda i pierwsze zauroczenie szybko mijają. Będą musieli jakoś utrzymać zainteresowanie wyborców. A naprzeciw siebie mają mocno okopanych, dotychczasowych prezydentów, z wysokim poparciem. Pokazują to zresztą wyniki sondażu, w którym Hanna Zdanowska w Łodzi, Krzysztof Jażdżyk w Skierniewicach i Paweł Osiewała w Sieradzu, wygraliby dziś wybory w pierwszej turze, a Krzysztof Chojniak w Piotrkowie daleko w tyle zostawia potencjalnego kandydata PiS.
Wybory samorządowe mają swoją specyfiką. Teoretycznie partyjny szyld ma duże znaczenie w wielkich miastach, a im niżej, tym mniej się liczy. Ale tym razem może być inaczej. Wciąż wysokie notowania PiS będą sprzyjać partyjnemu szyldowi w terenie. Gorzej, jeśli spod tego szyldu wyziera zbyt wielu chętnych. Tak jak w Bełchatowie, gdzie naprzeciw Marioli Czechowskiej wybranej z listy PiS, stanie nowy kandydat tej partii. Podobnie zresztą rysuje się sytuacja w Zgierzu, gdzie prezydentem z namaszczenia PiS jest Przemysław Staniszewski.
Tam PiS może się zaplątać we własne spodnie.
Ostatnie zdanie ma jednak Komitet Polityczny PiS i to on w najbliższych tygodniach zatwierdzi kandydatury na prezydentów, które wcale nie muszą być tożsame z kandydaturami wyłonionymi przez lokalne struktury. Na dobrą sprawę w regionie łódzkim dziś jest tylko czterech oficjalnych kandydatów PiS: w Łodzi, Zduńskiej Woli, Pabianicach i Tomaszowie.