Wycinka 3 tysięcy drzew w Białogardzie. Sprawa wraca do prokuratury
Po analizie dokumentacji, ale także po przeczytaniu naszego artykułu, prokurator okręgowy polecił wszcząć na nowo postępowanie.
Chodzi o wycinkę prawie 3 tysięcy drzew, której dokonano dwa lata temu w Białogardzie, na potężnym terenie przy głównej drodze przelotowej na Kołobrzeg.
Przesłuchano dziesiątki świadków, zebrano pokaźny materiał dowodowy, potwierdzono, ponad wszelką wątpliwość, że dokonano dwóch przestępstw - kradzieży drewna oraz zniszczeń w świecie roślin o znacznych rozmiarach - ale ostatecznie, po ponad roku dochodzenia, sprawa została umorzona w grudniu 2016 roku.
Dlaczego?
Ponieważ nie udało się wykryć sprawców. Teraz jednak, po dziewięciu miesiącach od umorzenia, sprawa wraca do prokuratury.
- Rzeczywiście, po analizie dokumentacji, prokurator okręgowy polecił białogardzkiej prokuraturze podjąć postępowanie na nowo - mówi prokurator Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
- Oczywiście teksty dziennikarskie miały tu również swoje znaczenie - dodaje jeszcze prokurator.
Prokuratorów z Koszalina do zbadania sprawy na nowo przekonały m.in. stwierdzenia Roberta Borkowskiego, radnego miejskiego, który sprawę zgłosił, a który - już po umorzeniu sprawy - na łamach naszej gazety uznał, że to wręcz niespotykane, by na samorządowym, potężnym terenie przy głównej trasie, przez wiele dni dokonywano wycinki drzew i nikt tego nie zauważył.
- Postępowanie rusza więc na nowo, co jednak nie oznacza, że przepytywani będą ponownie wszyscy świadkowie. Nie, dokumentacja jest już potężna. Niewykluczone jednak, że kilka osób trzeba będzie jeszcze raz przesłuchać. Możliwe są także przesłuchania nowych świadków, weryfikacja i ponowna analiza innych zeznań - mówi jeszcze prokurator Gąsiorowski.
Szczegóły nowe postępowania są jeszcze w fazie opracowywania.