Kapitan Cash Broker Stali Gorzów Przemysław Pawlicki wygrał finał Złotego Kasku, który odbył się wczoraj na zielonogórskim torze.
Pogoda może nie była idealna (dość zimno, a nad stadionem unosiły się chmury), ale za drugim podejściem, przy udziale niewielkiej liczby publiczności zawody udało się rozegrać (pierwotnym terminem był ubiegły piątek). W stawce nie zabrakło Lubuszan. Zarówno Cash Broker Stal Gorzów, jak i Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra mieli w tych zawodach po dwóch swoich przedstawicieli. Oczy miejscowych nieco bardziej były zwrócone na kapitana Piotra Protasiewicza, który ostatnio nie ukrywał, że chciałby wrócić do Grand Prix. To właśnie finał Złotego Kasku, a dokładnie zajęcie miejsc jeden-pięć (plus dodatkowo jeden zawodnik z tzw. „dziką kartą”) gwarantuje możliwość udziału w dalszych eliminacjach do cyklu, a także SEC. W turnieju wystartowało także dwóch torunian – Adrian Miedziński i Paweł Przedpełski, którzy mieli okazję pościgać się na W69 przed sobotnim meczem ligowym z Falubazem. Na trybunach był obecny nawet menadżer ekipy Get Well Jacek Gajewski. Prowadzący zespół z Grodu Kopernika bacznie przyglądał się poszczególnym biegom, ale chyba większą uwagę zwracał na wyścigi z udziałem zielonogórskich jeźdźców.
Rozpoczęło się od pewnych niespodzianek, bowiem dwa pierwszy wyścigi wygrali zawodnicy na co dzień ścigający się na zapleczu ekstraklasy. Patryk Dudek w inauguracyjnym biegu oglądał plecy Kacpra Gomólskiego. W drugim jako pierwszy linię mety minął Jakub Jamróg. Od „trójki” swój występ rozpoczął Protasiewicz. Jednak swoje dwa kolejne starty popularny „PePe” z pewnością nie będzie długo trzymał w pamięci, bo mu zwyczajnie nie wyszły.
Bardzo ciekawy przebieg miała VIII gonitwa. Prowadził Maksym Drabik, który przez wielu upatrywany jest na czołowego juniora w kraju. Zacięcie gonił go Janusz Kołodziej, ale nowemu-staremu zawodnikowi leszczyńskiej Unii nie udało się minąć syna słynnego Sławomira. W XII biegu doszło do bardzo niebezpiecznej sytuacji. Jej konsekwencją był upadek Miedzińskiego, który następnie „zabrał” ze sobą Przemysława Pawlickiego. Ten drugi później długo nie podnosił się z toru, a ratownicy medyczni zdecydowali się na wezwanie karetki pogotowia. Na szczęście kapitan Cash Broker Stali wrócił do parku maszyn o własnych siłach i kontynuował jazdę.
Dudek, podobnie jak Protasiewicz imponował, ale tylko w dwóch swoich wyścigach. Obiecujący początek mógł wróżyć wysoką lokatę Krzysztofa Kasprzaka, jednak 33-latek w IX i XIV wyścigu przywiózł „zerówkę”. Bardzo solidnie zaprezentowali się bracia Pawliccy. Starszy z nich, Przemysław zasłużenie wygrał.