Wyjątkowe święta 1914 – 1918 w Kielcach. Tuż przed odzyskaniem niepodległości
Obchodzone w latach 1914-1918 Święta Bożego Narodzenia, oprócz swojego naturalnego uroku, przepełnione były nadziejami Polaków na szybkie odzyskanie niepodległego i suwerennego państwa polskiego. Wojna, choć powodowała wiele trudności w codziennym życiu, to jednak wyraźnie odczuwano niecodzienną atmosferę przepełnioną patriotyzmem i myślą niepodległościową.
Ciemno jak… w święta
Dziś często można usłyszeć narzekania na brak śniegu w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Co ciekawe, podobny „problem” mogli odczuwać mieszkańcy regionu świętokrzyskiego w okresie pierwszej wojny światowej. Wyższe niż zazwyczaj temperatury wcale nie ułatwiały życia mieszkańcom Kielc. Dzień przed Wigilią 1914 roku nad Kielecczyznę nadeszła gwałtowna odwilż. – Od wczoraj w Kielcach mamy zupełną odwilż, z deszczem padającym z przerwami – pisano na łamach lokalnej prasy. Spowodował on powstanie „olbrzymiej ilości błota” oraz jeszcze zmrożonego lodu. Podobna sytuacja miała miejsce dwa lata później, w 1916 roku. Gwałtowna wichura z ulewnym deszczem, która przeszła nad Kielcami spowodowała poważne zniszczenia. – Płoty obalone, a wiele drzew połamanych leży po drogach. W mieście rynek przedstawiał obraz jeziora na sporej swej części, przyległymi ulicami rwały bystre potoki – informowano pod koniec grudnia 1916 roku.
Brak oświetlenia w niektórych rejonach miasta, spowodowany przez braki w dostawach prądu, potęgował zwiększającą się ilość wypadków. Apelowano więc o używanie prowizorycznie wykonanych latarek i lamp. W Święta Bożego Narodzenia 1914 roku było ciemno także w wielu kieleckich mieszkaniach i domach. Wszystko przez problemy lokalnej elektrowni energetycznej. Wzywano lokatorów do oszczędnego korzystania z prądu, szczególnie w godzinach popołudniowych i wieczornych. Zdecydowana większość wyprodukowanej energii elektrycznej wykorzystywana była przez znajdujące się w uprzywilejowanej sytuacji kieleckie szpitale i placówki pomocy.
Kielce wyglądały odmienne od tego, co widzimy co rok w święta. Miały na to wpływ także przeprawiające się przez miasta oddziały wojsk. – Tabory wojenne przez przerwy idą przez miasto (…) Ogród Staszica [park miejski – redakcja] przedstawia z tego powodu malowniczy obraz koczowiska wojennego, z masą wozów i ognisk – pisano w prasie. Dodawano także – Stłoczenie to wozów, koni i ludzi nadaje Kielcom wygląd istotnie niezwykły, a w niektórych miejscach, godny nawet pędzla malarzy. Jednak nie było tak różowo, jak przedstawiała to lokalna prasa. Kielecki park miejski uległ „prawdziwemu spustoszeniu”, kiedy przebywali w nim żołnierze oraz jeńcy wojenni. – Dużo drzew poszło na ogień, a klomby i kwietniki będą musiały być z gruntu uformowane na nowo – mówili obserwujący miasto kielczanie.
Spekulacja i ubóstwo
Wojna światowa, która wybuchła w 1914 roku miała olbrzymi wpływ na nastroje mieszkańców Kielecczyzny. Regularnie docierały do nich, czy to za sprawą prasy, czy podawaną „pocztą pantoflową” informacje o działaniach na frontach. W Wigilię Bożego Narodzenia 1914 roku, Rosjanie wyparli austriackiego zaborcę za Nidę, a dwa później 26 grudnia, meldowano o zakończonej fiaskiem, ofensywie Austriaków, którzy zostali pokonani przez Rosjan w okolicach Wiślicy, a następnie Nowego Korczyna.
Na atrakcyjności świąt odbijała się trudna, spowodowana także zawieruchą wojenną sytuacja materialna. W okresie Świąt Bożego Narodzenia 1914 roku, mieszkańcy Kielc donosili o skandalicznie wysokich cenach soli, która była sprzedawana w miejscowych sklepach spożywczych. Jednocześnie lokalny Wydział Handlowy Towarzystwa Rolniczego sprzedawał ją kilka razy taniej. Podobny problem dotyczył mięsa oraz herbaty, której brakowało w kieleckich sklepach. – Czy to właściwe? Czy to usprawiedliwione? Wątpić należy. Gwałtowną chęć niektórych, zrobienia prędkiego majątku należy powstrzymać przepisami policyjnymi, kiedy już inaczej być nie może – apelowano do kieleckich sprzedawców w okresie Świąt Bożego Narodzenia.
Nie tylko wysokie ceny produktów codziennego użytku odbijały się na organizacji świąt. Dużym problemem było powtarzające się niewypłacanie pensji pracownikom instytucji publicznych i państwowych. Niektóre, znajdujące się w Kielcach instytucje bankowe i kredytowe, przekazywały jedynie połowę ustalonych wynagrodzeń.
Osobnym rodzajem trudności, z jakim musiano sobie poradzić była nieodpowiednia jakość produkowanych towarów. – Na ulicach naszego miasta [Kielc – redakcja] sprzedaje się teraz dużo źle wypieczonego pieczywa, co może oddziałać ujemnie na zdrowotność. Zwłaszcza tak zwane bułki żołnierskie, roznoszone w brudnych koszykach i opałkach, są bardzo liche i praktycznie surowe, pomimo swej względnej drożyzny – ostrzegano w grudniu 1914 roku mieszkańców Kielc.
Bomby w Wigilię
Wojna powodowała także zagrożenie zdrowia oraz życia kielczan. 24 grudnia 1914 roku w Kielcach było słychać wybuchy bomb, zrzuconych z niemieckich samolotów. W ich wyniku zginęło kilka osób, a kolejne zostały ranne. Jak wówczas określono liczby te „były niewielkie”, bowiem zdarzały się dużo tragiczniejsze w skutkach naloty. Niedługo po świętach, w grudniu 1914 roku, nieopodal miejskich zabudowań spadła bomba zrzucona przez niemiecki samolot, choć nikomu nic się nie stało to jednak, co podkreślono, „siła wybuchu była olbrzymia”. Z myślą o poszkodowanych w wyniku nalotów, już w święta 1914 roku, utworzono na ulicy Leśnej w stolicy obecnego województwa świętokrzyskiego – Ambulatorium Kieleckiego Oddziału Polskiej Pomocy Sanitarnej, gdzie zajmowano się najcięższymi przypadkami.
Zagrożenie dla zdrowia i życia potęgowała nie tylko wojna, ale także związana z nią, chęć szybkiego zarobku.
Władze Kielc ostrzegały przed zakupem alkoholu, tak chętnie spożywanego w Święta Bożego Narodzenia. – Niewielkie zapasy prawdziwych wódek i koniaków zostały przez władze opieczętowane. Alkohol zaś zaofiarowany z pewnością będzie denaturatem licho odkażonym [najprawdopodobniej chodziło tutaj o śmiertelny dla człowieka alkohol metylowy – redakcja] lub złagodzony za pomocą balsamu (…) Zatrucie denaturatem sprowadza straszne skutki i większość tego zatrucia kończy się śmiercią w najokropniejszych męczarniach – uświadamiano mieszkańców Kielc w wigilię 1914 roku.
Mimo trwających działań wojennych nie zapominano o najuboższych, których systematycznie przybywało. Niedługo po świętach 1914 roku, proboszczowie kieleckich parafii rozdawali najpotrzebniejsze rzeczy dla pozostających w szczególnie trudnej sytuacji materialnej. Była to przede wszystkim odzież oraz artykuły spożywcze, jak kasza i mąka. W Wigilię Świąt Bożego Narodzenia 1916 roku prowadzono sprzedaż specjalnych znaczków, dochód z których został przeznaczony na rzecz najbardziej potrzebujących.
Kielczanie tłumnie uczestniczyli w uroczystościach kościelnych, odprawianych z okazji narodzin Syna Bożego. W 1914 roku, w Bazylice Katedralnej w pasterce uczestniczył ksiądz biskup kielecki Augustyn Łosiński. – Mszę odprawił Jego Ekscelencja w pierwsze święto o godzinie 10 rano, a o 12-stej Sumę (…) na Sumie śpiewał chór mieszany pod dyrekcją uzdolnionego organmistrza (…) Wszystek lud jaki tłumnie napłynął w tych dniach do katedry, w modłach i kolędach błagał Pana zastępów o zmiłowanie nad krajem i nad światem – donosiła „Gazeta Kielecka”.
Bojkot bombek
Jeszcze w XIX wieku, w patriotycznych rodzinach, utrzymywał się zwyczaj wybierania polskich produktów. W okresie przedświątecznym były to głównie szklane bombki, sprowadzane z Niemiec. Innymi ozdobami budzącymi sprzeciw wśród części polskiego społeczeństwa były importowane z zachodu – anielskie włosy oraz ozdoby z czekolady. W latach 1914-1917, a szczególnie w trakcie pierwszej wigilii, po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku, na choinkach wieszano przede wszystkim jabłka, pierniki i orzechy. Wytwarzano także proste ozdoby – zabawki ze słomy oraz papieru. Wydaje się, że tego typu tendencje miały powszechny charakter. Nawiązywały one do motywów polskiego folkloru.
Lepiej usytuowani, mogli skorzystać z dobrodziejstw handlarzy oferujących proste zabawki choinkowe, produkowane na polskich ziemiach przez lokalnych tradycjonalistów – koszyczki, gwiazdki, aniołki, czy niewielkie laleczki. Według wielu opinii ówczesnych mieszkańców wsi, ich niewątpliwą zaletą była „swojskość” i „naturalność”, w przeciwieństwie do „mało gustownych i pachnących obcą kulturą”, importowanych bombek. Niechęć do zagranicznych ozdób choinkowych utrzymywała w wielu środowiskach, jeszcze długo po odzyskaniu niepodległości.
Tradycyjną ozdobą świątecznej choinki były oświetlające ją niewielkie świece, zapalane zazwyczaj chwilę przed rozpoczęciem wigilii. W okresie wojny, domownicy niejednokrotnie byli zmuszeni do rezygnacji z tego typu ozdób. W grudniu 1916 roku, wzywano kielczan do ograniczenia w użytkowaniu świec. Powodem były braki w dostępie do surowców potrzebnych do ich wytwarzania. Za niestosowanie się do policyjnych zaleceń groziła wysoka kara grzywny, a nawet do 6 tygodni aresztu.
„Wczesna wigilia”
Problemem było nawet zdobycie samego drzewka. Jednym ze skutków wojny była znaczna dewastacja lasów w Królestwie Polskim. – Zniszczenie lasów, a nawet zagajników podczas wojny (…), spowodowało zupełny brak drzewek choinkowych w kraju – pisano na łamach „Gazety Kieleckiej” 23 grudnia 1916 roku. Wzywano jednocześnie do zaprzestania poszukiwania na własną rękę i przyczyniania się tym samym do pogłębienia zniszczeń drzewostanu. Wiele rodzin musiało zrezygnować z posiadania własnego drzewka bożonarodzeniowego.
Tradycyjnym elementem towarzyszącym wieczorowi wigilijnemu było śpiewanie kolęd. W latach pierwszej wojny światowej, towarzyszyło im wykonanie innych katolickich pieśni religijnych, jak chociażby „Boże coś Polskę”, której słowa odwoływały się do trudnych lat zaborów i braku własnej państwowości.
Wyjątkowe były święta 1916 roku. „Gazeta Kielecka” komunikowała swoim czytelnikom o tak zwanej wczesnej wigilii. – Wigilia Bożego Narodzenia przypada jak wiadomo 24 grudnia. Jest to dzień ścisłego i skrupulatnego postu. Ponieważ dzień ten przypada w tym roku na nadzielę, a ta według prawa Kościoła katolickiego post wyklucza, więc wigilia tegoroczna przesuniętą być musi na dzień poprzedzający, to znaczy na sobotę, 23 grudnia – pisano 20 grudnia 1916 roku.
Patriotyczny Komitet Gwiazdkowy
- W 1916 roku zorganizowano specjalną wigilię z żołnierzami odbywającymi służbę w Legionach Polskich. Ukonstytuował się Komitet Gwiazdkowy, który regularnie zachęcał mieszkańców Kielc do udziału w tego typu przedsięwzięciu. Okres ten był dość specyficzny. W listopadzie 1916 roku ukazał się Akt 5 listopada, w którym władze niemieckie oraz austro-węgierskie zapowiadały powstanie Królestwa Polskiego. Wywołało to reakcje ze strony innych państw, między innymi Rosji oraz Stanów Zjednoczonych. Także w grudniu 1916 roku odbyły się pierwsze, po kilkudziesięciu latach, wybory samorządowe do kieleckiej rady miejskiej. Wykorzystując sprzyjające okoliczności międzynarodowe, organizacje patriotyczne oraz niepodległościowe rozpoczęły jawną działalność – zauważył Paweł Wolańczyk z Muzeum Historii Kielc. Wśród członków Komitetu Gwiazdkowego znajdowali się najprawdopodobniej między innymi Franciszek Loeffler – lider Polskiej Partii Socjalistycznej w Kielcach oraz Wanda Filipkowska, urodzona w Puerto Rico, działaczka niepodległościowa mieszkająca w regionie świętokrzyskim.