Wyjeżdżamy na weekend! Pokój z Wi-Fi. Oto dziś schronisko w górach
Cisza, piękne widoki i miska zupy? Nie. Łazienka, telewizor, sauna, taras, szybki internet - tego dziś szukają turyści w schroniskach. Oto co oferują im Beskidy
Spanie na podłodze, czyli na tzw. glebie, darmowy wrzątek na herbatę lub kawę, bezpłatna toaleta. To wszystko w schroniskach w Beskidach przechodzi do historii. Dzieje się tak częściowo za sprawą samych schronisk, częściowo z powodu turystów, zainteresowanych wyższym standardem. A że turystów im nie brakuje, to pewne.
- Żeby zarezerwować „dwójkę” na przykład w schronisku na Rysiance, trzeba dzwonić najpóźniej miesiąc wcześniej - mówi pan Karol, turysta z Katowic. Ceny? Dwójka to minimum 40 zł za osobę.
Dawid Hudziak ze schroniska na Markowych Szczawinach (Babia Góra) wzdycha, że wymagania się zmieniają, a gospodarze schronisk muszą się dostosowywać.
- To nie to, co kiedyś. 10 czy 20 lat temu ludzie chętnie spali w pokojach wieloosobowych lub nawet na podłodze. Teraz mają potrzebę większej intymności - większość chce wynająć pokój - potwierdza Hudziak.
Na tzw. glebie sypia coraz mniej osób. Najczęściej młodzież, zwłaszcza w czasie długich weekendów, kiedy brakuje miejsc w pokojach. Większość turystów od razu pyta, czy pokoje mają łazienki. Zainteresowani są małymi pokojami, najlepiej z łazienką i internetem. Rzecz jasna chcieliby, żeby schronisko było hotelem górskim, ale z cenami ze schroniska.
Monika Papierz ze schroniska Przysłop pod Baranią Górą mówi, że turyści dzielą się na dwie grupy. Jedni szukają wyższego standardu, czyli pokoju z Wi-Fi. Drudzy są starej daty, chodzą od schroniska do schroniska, zależy im na zaoszczędzeniu pieniędzy, więc śpią na podłodze.
Pod koniec 2016 roku głośna była sprawa ustrońskiej Równicy. Tamtejszy obiekt stracił status schroniska górskiego PTTK. Co to oznacza? Jeśli ktoś będzie chciał zjeść tu własne kanapki lub poprosi o wrzątek, by zaparzyć swoją herbatę, może spotkać się z odmową.
Danuta Gabzdyl, prowadząca schronisko na Równicy, tłumaczyła, że zdecydowano się na taki krok głównie z powodów ekonomicznych. Ale też przez zachowania turystów. Prowadzi schronisko z mężem na własny rachunek, nie mają żadnych dopłat i zniżek, płacą takie same podatki jak inne podmioty gospodarcze, muszą opłacić media i utrzymać pracowników, a turyści chcieliby wszystko za darmo. A kto ma płacić za wodę, jeśli np. 30 osób skorzysta z toalety?
- Najgorsze są wycieczki szkolne. Uczniowie brudzą obrusy, wylewają wodę z kwiatów, zostawiają śmieci. Nauczyciele nie zwracają im uwagi - denerwuje się Gabzdyl.