Pozostawiony w pokoju włączony dyktafon ujawnił całą prawdę o „wspaniałym” mężu. Łukasz H. po wyjściu na wolność może być wszędzie. Uważajcie na niego - przestrzega żona.
Razem mieli stworzyć szczęśliwy związek i rodzinę. Ona po przejściach, on czuły, wyrozumiały i opiekuńczy. Idealny kandydat na męża i ojca. Prawda wyszła na jaw przed trzema laty. Łukasz H. okazał się pedofilem, który przez sześć lat wykorzystywał seksualnie swoją pasierbicę. Sąd skazał go na pięć lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Mężczyzna ma również 12-letni zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość mniejszą niż 100 metrów, ma opuścić mieszkanie zajmowane ze swoją ofiarą na okres 10 lat i wypłacić 10 tys. zł zadośćuczynienia. Kiedy wyjdzie z więzienia, być może wróci do rodzinnych Kęt.
Włoska znajomość
Pani Monika mieszkała w słonecznej Italii już 13 lat, kiedy poznała swojego przyszłego męża. - Gdy zmarł ojciec mojej córeczki, nie było nam łatwo w tamtym momencie - wspomina kobieta. - Trudno ułożyć sobie życie na nowo, mając małe dziecko. Ale Łukasz nie wystraszył się, wręcz przeciwnie. Pomagał, był taki opiekuńczy, zaakceptował Kasię jak własną córkę - dodaje.
Pobrali się w 2010 r. i wrócili do kraju. Wybrali Biłgoraj (woj. lubelskie) zamiast Kęt.
- Podjęliśmy pracę w jednej firmie. Łukasz pracował jako kierowca, więc przywykłam, że dużo czasu spędzał w trasie - dodaje. Z wielkiej miłości narodziła się Basia. Wkrótce sielanka się skończyła. Z domu zaczęła znikać złota biżuteria, a męża pani Moniki coraz częściej i dłużej nie było w domu. Tłumaczył się, że ciężko pracuje.
- Chciałam wiedzieć, z kim i gdzie spędza czas - mówi pani Monika. - Podrzuciłam mu w samochodzie telefon z dyktafonem. Nagrała się rozmowa z kumplem, z którym umawiał się na grę na maszynach - dodaje. Jak się okazało, „jędnoręcy bandyci” to nie był jedyny grzech „pana domu”. - Tym razem dyktafon zostawiłam w pokoju. Nagranie mnie zamurowało. Usłyszałam mojego męża, który mówi „no chodź tu” do... mojej córki. Nagrało się wiele więcej. Myślałam, że zejdę na dół z nożem i go zabiję - dodaje roztrzęsiona.
Kobieta pojechała z nagraniem do brata. Odsłuchali razem i zadzwonili na policję. Łukasz H. został tymczasowo aresztowany.
Po pierwszym szoku, fali złości, nienawiści, przyszła rozpacz, współczucie, troska o zdrowie fizyczne i psychiczne córki. I refleksja - jak to możliwe, jak do tego doszło, dlaczego ona nic nie zauważyła, dlaczego córka nigdy się nie skarżyła.
- Co to moje małe, bezbronne dziecko musiało czuć. Nie ma słów, by to opisać, tym bardziej wybrazić to sobie, a ona musiała to wszystko przeżyć - mówi zrozpaczona matka.
Proces pedofila
W toku śledztwa ustalono, że dziewczynka była wykorzystywana seksualnie przez swojego ojczyma przez sześć lat (horror zaczął się, gdy miała 4 latka!). Ten początkowo całował pasierbicę, z czasem zaczął zmuszać ją do tzw. innych czynności seksualnych, a w końcu do stosunków płciowych.
- Chciałam dzieciom stworzyć prawdziwy dom, dać ciepło rodzinne. Boję się, że kiedyś usłyszę od córki, że potwora do domu sprowadziłam. Jak żyć po czymś takim? - pyta, z trudem powstrzymując łzy.
Łukasz H. został uznany za pedofila i skazany za czyny, których dopuścił się wobec 10-letniej pasierbicy. Sąd uniewinnił go od zarzutu wobec 2-letniej córeczki.
- Sąd wyeliminował te kwalifikacje, ponieważ nie było na to wystarczających dowodów - uzasadniała wyrok rzecznik prasowy Sądu Apelacyjnego w Lublinie Barbara Du Château.
Łukasz H. nie ma powrotu do rodziny. - Ostrzegam przed nim każdego, kto go spotka - mówi pani Monika. - Rodzice, bądźcie czujni i obserwujcie własne dzieci. Ja tę czujność miałam uśpioną - dodaje.