Wynajęli gminne mieszkania po to, by je tanio wykupić

Czytaj dalej
Fot. fot. Andrzej Banaś
Małgorzata Mrowiec

Wynajęli gminne mieszkania po to, by je tanio wykupić

Małgorzata Mrowiec

Osoby związane ze spółkami Viva i Viva 2 starały się o przejęcie miejskich lokali w sercu Krakowa za zaledwie 30 proc. wartości.

Bulwersujący obraz wyłania się z kopii urzędowych dokumentów, które dotarły do naszej redakcji. Okazuje się, że ludzie związani ze spółkami Viva i Viva 2 wynajęli od gminy kilka ponad 80-metrowych mieszkań w ścisłym centrum miasta, licząc, że będą mogli wykupić je z ogromną bonifikatą - za zaledwie 30 proc. wartości. Złożyli w tym celu wnioski do Zarządu Budynków Komunalnych. Problem w tym, że prawa do wykupu tych mieszkań nie mieli. Mimo to urzędnicy wniosków od razu nie odrzucili, tylko rozpoczęli korespondencję z nierzetelnymi „najemcami”.

Do wykupu nie doszło, a pracownicy ZBK odebrali ludziom związanym z Vivą dwa z czterech mieszkań, których najem wygrali oni na organizowanych przez gminę przetargach. Stało się to jednak dopiero... gdy zaczęliśmy dopytywać się w urzędzie, jakie lokale zostały im wynajęte.

Przypomnijmy, że o budzącym wiele wątpliwości wynajmie gminnych lokali piszemy od trzech miesięcy. Ujawniliśmy, że grupa osób związanych ze spółką Viva stworzyła układ rodzinno-towarzyski. Wykorzystując zadziwiającą przychylność władz Krakowa i kierownictwa ZBK, właściciele spółki i ich krewni przejęli kontrolę nad przynajmniej siedmioma lokalami - mieszkalnymi i użytkowymi - w samym sercu Krakowa.

Dwa z nich to ponad 80-metrowe gminne mieszkania przy ul. Szewskiej. Na pierwsze z nich - w przetargu organizowanym 30 marca 2015 r. przez ZBK- jako jedyna złożyła ofertę wynajmu Gabriela Kozieł, jedna z właścicielek spółki Viva. Wygrała więc licytację, deklarując, że będzie płaciła czynsz w wysokości 15 zł za metr kwadratowy, czyli... zaledwie około 1300 zł miesięcznie. To wyjątkowo atrakcyjna cena, biorąc pod uwagę, że prywatni właściciele kamienic w centrum Krakowa często żądają takiej kwoty za wynajem tylko jednego pokoju w mieszkaniu.

Gabriela Kozieł miała jednak spełnić jeden podstawowy warunek. Zgodnie z zasadami miejskich przetargów na mieszkania zwycięzcy są zobowiązani - przed zamieszkaniem - do przeprowadzenia remontu. Tylko wtedy może zostać z nimi podpisana umowa najmu na czas nieokreślony.

Po dwóch latach od licytacji mieszkanie wciąż przypominało jednak pustostan. Mimo to Gabiela Kozieł złożyła do ZBK wniosek o możliwość wykupu tego lokalu. Podobnie zrobił Wojciech, brat Katarzyny Zygmuntowicz, która jest jednym ze wspólników spółki Viva. Wygrał on licytację na najem ponad 80-metrowego mieszkania (również zaoferował 15 zł za 1 mkw.) w tej samej kamienicy co Gabriela Kozieł. On również nie wywiązywał się z umowy zawartej z gminą, mimo upływu wielu miesięcy nie wyremontował mieszkania, ale... i tak złożył wniosek o możliwość jego wykupu na własność.

Wnioski do ZBK wpłynęły na przełomie 2016 i 2017 roku. Zgodnie z uchwałą Rady Miasta można je było składać tylko do końca zeszłego roku.

Kontrowersje budzi to, co dalej działo się z tymi wnioskami. Jan Machowski z biura prasowego Urzędu Miasta Krakowa w odpowiedzi na nasze pytania informuje, że o wykup gminnych lokali mogą starać się tylko osoby będące formalnie ich najemcami, czyli takie, które mają podpisaną umowę z gminą na czas nieoznaczony. Według urzędu byli oni użytkownikami, a nie najemcami. Po drugie - jak przekonuje Jan Machowski - ludzie związani z Vivą i Vivą 2 zostali już w momencie przetargu poinformowani, że w stosunku do licytowanych lokali prowadzone są tzw. postępowania rewindykacyjne (inne osoby roszczą sobie prawo do nich). A to wyklucza możliwość ich sprzedaży przez gminę.

Pomimo tych wszystkich okoliczności Gabriela Kozieł i Wojciech, brat drugiej wspólniczki Vivy 2, złożyli wnioski o wykup mieszkań, na formularzach wpisali swoje nazwiska jako najemcy. A urzędnicy wniosków tych od razu nie odrzucili. Z pism, które do nas dotarły, wynika, że zaczęli prowadzić korespondencję, potwierdzając, że wniosek został zarejestrowany i informując o dokumentach niezbędnych do wykupienia lokalu. Zapowiedzieli jednocześnie, że oboje potencjalni nabywcy zostaną w odrębnych pismach poinformowani o dalszych czynnościach.

Z naszych informacji wynika, że np. do Wojciecha pismo z takimi informacjami zostało wysłane przez ZBK w drugiej połowie stycznia. Choć - jak przecież sami urzędnicy podkreślają - nie miał on umowy najmu i tym samym prawa, by starać się o wykup.

Urząd Miasta argumentuje, że przecież każdy może złożyć dowolny wniosek na dzienniku podawczym, wnioski takie zostają zarejestrowane, a następnie podlegają weryfikacji. Przedstawiciel magistratu w swojej odpowiedzi na nasze pytania podkreśla, że żaden z wniosków osób powiązanych z Vivą i Vivą 2 nie został przekazany do Wydziału Skarbu Miasta (który odpowiada za sprzedaż lokali mieszkalnych), by przeszedł dalszą procedurę. - A zainteresowani wykupem dostali informacje od ZBK, że ich wnioski są bezpodstawne - zapewnia Jan Machowski. Zagadką pozostaje, kiedy ta informacja została wysłana i dlaczego urzędnicy nie przekazali jej od razu.

O ocenę sprzedaży atrakcyjnych, ogromnych mieszkań w budynkach w ścisłym centrum z upustem 70 proc. spytaliśmy radnych z zespołu, który pracuje obecnie nad nowelizacją uchwał Rady Miasta dotyczących spraw mieszkaniowych. - Byłbym za wyłączeniem ze sprzedaży z bonifikatą dużych, wartościowych mieszkań. One mogą być źródłem zysku dla gminy, który można następnie przeznaczyć na bardziej efektywną pomoc mieszkaniową dla większej liczby osób - odpowiada radny PO Wojciech Krzysztonek. Dopuściłby takie wsparcie dla wieloosobowych rodzin, ale nie dla wynajmujących w pojedynkę. - System preferencyjny został wprowadzony jako forma pomocy dla mieszkańców Krakowa, a nie żeby ktoś sprytny zarabiał na mieniu gminy.

Chcieliśmy się też dowiedzieć, czy rozważane jest przedłużenie terminu, w którym najemcy gminnych mieszkań mogliby składać wnioski o wykup. - Uchwała dająca taką możliwość naturalnie wygasła, a była już raz przedłużana. Przez ponad 20 lat można było wykupić mieszkania komunalne po preferencyjnych cenach i wydaje się, że ten, kto chciał, już to zrobił. Teraz pojawia się więcej takich, którzy kombinują - komentuje z kolei Sławomir Pietrzyk z prezydenckiego klubu Przyjazny Kraków. Sam uważa, że gmina powinna mieć swoje mieszkania, a nie wyzbywać się ich, za tym jest też obecnie większość w Radzie Miasta.

WIDEO:20.02.2017 Jacek Majchrowski o Strategii Kraków 2030

Małgorzata Mrowiec

Piszę o architekturze, zabytkach, gospodarowaniu gminnymi lokalami. Interesuję się sprawami zagospodarowania i estetyki przestrzeni miejskiej, w tym kwestią zieleni. Zajmuję się tematami związanymi z edukacją. Piszę też o tradycjach i historii Krakowa oraz jej odkrywaniu m.in. przez archeologów. W "Dzienniku Polskim" pracuję od 25 lat.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.