Wojna, jak każdy tego typu konflikt, mocno popchnęła do przodu rozwój techniki i wynalazczości. W tym czasie obowiązywał wciąż model XIX-wiecznego myślenia, w którym nauka i technika były motorem postępu cywilizacyjnego. Dlatego z wielką atencją odnoszono się do wynalazców, dlatego nowe wynalazki i możliwości potrafiły oszałamiać.
Prawie sto lat temu nowościami były nie tylko telefony, radio, samoloty, samochody. Intensywnie myślano nad postępem przy wydobywaniu surowców, a nowe maszyny i automaty miały wyręczać ludzi w pracy i codziennych życiowych czynnościach, od przemieszczania się po mieście, na pracach kuchennych i sprzątaniu mieszkania kończąc.
Energia na odległość
Niektóre z ówczesnych wynalazków rzeczywiście wpłynęły na jakość życia, inne gruntownie odmieniły wiele prostych czynności, o niektórych zaś dawno już zapomniano, bo okazały się zbędne. Często o losie odkrycia decydował przypadek. Ale były też wówczas i takie potrzeby, które nie zostały spełnione do dziś. Z różnych powodów.
W pierwszych latach II RP pomorska prasa często publikowała wypowiedzi związane z oczekiwaniami i marzeniami zwykłych ludzi, ale też uczonych i fantastów, którzy snuli swoje wizje przyszłości. Czego oczekiwano od ludzi obdarzonych iskrą wynalazczości wówczas, prawie wiek temu?
Najważniejszym problemem do rozstrzygnięcia przez ludzkość nazywano wówczas „odkrycie sposobu przenoszenia siły elektrycznej bez przewodów”, czyli przesyłanie energii na odległość drogą radiową. „Drugim wielkim zagadnieniem - pisano - jest zmontowanie aparatury, któraby rozpraszała obłoki i rozpędzała chmury zapobiegając deszczom. (...) Jak dotąd ani specjalne rakiety, ani samoloty rozsiewające chemikalja wśród obłoków nie spełniły nadziei”.
Przeczytaj dalszą część artykułu
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień