Wypadek pod Jasłem. Pijany policjant za kółkiem wjechał w motocyklistę
Komendant powiatowy policji w Jaśle wszczął postępowanie dyscyplinarne wobec 40-letniego funkcjonariusza, który 22 czerwca wjechał volkswagenem passatem w motocyklistę.
Komendant powiatowy policji w Jaśle wszczął postępowanie dyscyplinarne wobec 40-letniego funkcjonariusza, który 22 czerwca wjechał volkswagenem passatem w motocyklistę. Policjant nie ustąpił pierwszeństwa na skrzyżowaniu w podjasielskiej Jareniówce. Jak wykazało badania alkomatem, miał około 2 promili alkoholu w wydychanym powietrzu.
Sprawca wypadku jest funkcjonariuszem pionu kryminalnego KPP w Jaśle. Zaraz po przesłuchaniu zastosowano wobec niego dozór policji oraz poręczenie majątkowe w kwocie 4 tys. zł. Trzy dni później zatrzymano mu prawo jazdy. Sprawą zajęła się prokuratura. Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy spowodowania wypadku i obrażeń ciała pod wpływem alkoholu, drugi kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości. Policjantowi grozi kara pozbawienia wolności do 4,5 roku i utrata pracy.
Wojciech Idzik jechał motocyklem od strony Opacia w kierunku Jasła. Przy skręcie na Trzcinicę, w drogę, która przez spore ubytki w nawierzchni dostępna jest obecnie wyłącznie dla okolicznych mieszkańców, w Wojtka z impetem uderzył samochód. Kierowca volkswagena passata, skręcając w lewo, nie ustąpił pierwszeństwa jadącemu z naprzeciwka motocykliście. Siła uderzenia była na tyle duża, że ten wypadł poza teren jezdni i wylądował w wyłożonym betonowymi płytami rowie.
Mógł zabić i kłamał
Na miejscu zjawiło się pogotowie. Wojciech został zabrany do szpitala. Nie stracił przytomności, ale ból był ogromny. Lekarze stwierdzili złamanie kości udowej. Po dwóch dniach 22-latek przeszedł zabieg.
Dziś jest już w domu. Powoli dochodzi do siebie. Początkowo nie miał w sobie żalu. Ani do losu, ani do sprawcy. Nawet po tym, gdy dowiedział się, że wjechał w niego samochodem policjant. Wszystko o 180 stopni zmienił list z prokuratury. Okazało się, że mundurowy prowadził... po pijanemu.
- Byłem w szoku. Stróż prawa, który powinien być przykładem dla innych, robi takie rzeczy?! To nie do pomyślenia... Tym bardziej że kilka dni po wypadku, przepraszając, zaklinał się, że był trzeźwy. Teraz, gdy się nad tym wszystkim zastanawiam myślę, że i tak miałem sporego farta, doznając tylko takich obrażeń. Przecież on mógł mnie zabić. Być może przeżyłem tylko dzięki porządnemu kaskowi oraz niewielkiej prędkości jazdy. Jechałem maksymalnie 50 km/h - opowiada Wojciech Idzik.
Sprawca wypadku to Sławomir R., 40-letni policjant, funkcjonariusz pionu kryminalnego Komendy Powiatowej Policji w Jaśle. Mundurowy z długim stażem. Jak wykazało badanie alkomatem, któremu poddali go przybyli na miejsce kraksy koledzy z pracy, w chwili zdarzenia w wydychanym powietrzu miał około 2 promili alkoholu. Podróżował ze znajomym.
Policjant ma zarzuty
Sprawą zajęła się prokuratura. Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy spowodowania wypadku i obrażeń ciała pod wpływem alkoholu, drugi kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości.
- Prokuratura Rejonowa w Jaśle złożyła wniosek do prokuratora okręgowego o wyłączenie jej z prowadzenia tej sprawy, akta przesłaliśmy do Krosna. Prokuratury nie prowadzą postępowań w sprawie policjantów z ich rejonu, tym bardziej czynnych, jak w tym przypadku. Taka jest praktyka - wyjaśnia Grażyna Krzyżanowska, zastępca prokuratora rejonowego w Jaśle. I dodaje, że wobec funkcjonariusza, który prowadził po pijanemu, zaraz po przesłuchaniu zastosowano dozór policji oraz poręczenie majątkowe w kwocie 4 tys. zł. Trzy dni później zatrzymano mu prawo jazdy.
Rodzina w kropce
Policjantowi grozi do 4,5 roku za kratkami, raczej nie uniknie też utraty pracy. Komendant policji w Jaśle wszczął postępowanie dyscyplinarne. Do jego zakończenia funkcjonariusz jest zawieszony w czynnościach służbowych.
Przed Wojtkiem długa rekonwalescencja. Mieszkaniec Przysiek obawia się o przyszłość. - Pracuję jako mechanik maszyn. Muszę być w pełni sprawny. A co, jak żaden z lekarzy nie podpisze mi, że jestem zdolny do pracy? - zastanawia się 22-latek.
Rodzina Idzików jest wdzięczna świadkowi zdarzenia, który zadzwonił na pogotowie i lekarzom, którzy wzorowo zaopiekowali się Wojtkiem. - Z całego serca tym osobom dziękujemy - mówią Idzikowie.
Jeśli chodzi o policjanta, nie mają wątpliwości - powinien ponieść surową karę.