Być może jeszcze w sierpniu zakończy się proces w sprawie głośnego zabójstwa Jerzego G., krawca przy ul. Spichrzowej w Gorzowie.
Do finału zmierza proces Marka W., 43-latka, który jest oskarżony o to, że na początku kwietnia 2013 r. zamordował Jerzego G., 76-latka przy ul. Spichrzowej.
Proces ruszył w sądzie okręgowym w sierpniu zeszłego roku. Utknął jednak w miejscu w lutym. Marek W. twierdzi, że zabójstwa dokonał jego ukraiński znajomy Mikołaj S. Ukrainiec twierdzi tymczasem, że wcale oskarżonego nie zna (świadkowie twierdzą jednak, że obaj panowie się znali).
By rozstrzygnąć tę sporną kwestię, sąd chce przesłuchać Mikołaja S. Ma to się odbyć w trakcie wideokonferencji z sądem na Ukrainie. Sędziowie próbowali zrobić to w lutym, ale wówczas na przeszkodzie stanęły problemy techniczne. Okazało się, że ukraiński sąd nie dysponuje odpowiednim sprzętem do szyfrowanego połączenia. Teraz wszystko jest już na dobrej drodze. Obie strony są po próbie wstępnego połączenia.
Na wszelki wypadek sąd postanowił wezwać na wczoraj Mikołaja S. Ukrainiec wezwanie odebrał, ale do sądu nie dotarł.
Na wczorajszej rozprawie był za to oskarżony (grozi mu dożywocie). - Nie dostrzegłem, że mnie podstępnie krzywdzicie. Ja nie mam rakiet, żeby mnie przed wami broniły - zwracał się do prokuratora Arkadiusza Roćki. Z kolei sędzinie Dorocie Staszak przekazywał: - Czuję, że umieram w cierpieniach. Moja psychika się zmienia.
Marek W. często wysyła listy do sądu. W jednym z nich zaprosił sędzinę na... święta wielkanocne do aresztu, w którym jest w trakcie procesu. Sędzina, co oczywiste, nie przyjechała. - To nie jest tak, że ja pana ignoruję. Po prostu nie może dojść do kontaktów prywatnych ze składem sędziowskim - odpowiadała w poniedziałek D. Staszak.
Kolejną rozprawę, na której już być może wygłoszone zostaną mowy końcowe, sąd chce odbyć 16 sierpnia.