Wyruszył szlakiem eboli po Afryce [INTERAKTYWNA MAPA]
Tadeusz Biedzki opisał konających i obojętność wobec śmierci. Afrykę, jakiej nie znamy. "W piekle eboli" to tytuł jego najnowszej książki.
Dziewczyna pyta: - Chcesz coś na AIDS? - Nie dziękuję. - A może na ebolę? - Jestem zdrowy, nie potrzebuję. Ale powiedz - uśmiecham się do niej - z czego robi się te lekarstwa. - Jak to z czego? - jest szczerze zdziwiona. - Z główek dzieci!
To fragment książki Tadeusza Biedzkiego „W piekle eboli”, której promocja odbyła się w środę w Katowicach. Śląski biznesmen, podróżnik i pisarz na początku tego roku udał się do krajów dotkniętych zarazą. Był tam jedynym polskim i jednym z nielicznych zachodnich reporterów. Zapis tej podróży to wstrząsający obraz Afryki.
Książka jest pierwszą w świecie relacją reporterską z podróży do dotkniętej ebolą części Afryki. Powstała dzięki dwóm podróżom, odbywanym jedna po drugiej, połączonych, dla wygody czytelnika, w jedną całość.
- Byłem w Afryce wiele razy. Tym razem chciałem zobaczyć, jak naprawdę jest z tą ebolą. Wydawało mi się, że relacje, które do nas docierały, nie oddawały w pełni prawdy. To się potem potwierdziło - opowiadał podczas środowej premiery książki w salonie Toyoty w Katowicach Tadeusz Biedzki, który na tę wyprawę, podobnie jak na wszystkie inne, wyruszył z żoną Wandą.
- W Gambii, Senegalu i Gwinei Bissau byliśmy legalnie. Natomiast do Gwinei, Sierra Leone i Liberii musieliśmy przedostać się przez „zieloną granicę”, bo uzyskanie wiz było prawie niemożliwe - dodaje.
Popłynęli z Bissau do Gwinei z powracającymi do domu rybakami z Ghany, którzy zabrali ich na łódź i bez najmniejszego problemu wysadzili na plaży. Potem, z rybakami z Gwinei, zabrali się łodzią do Sierra Leone. Następnie podróżowali ciężarówką i samochodami. - W Sierra Leone pomógł nam pewien Polak, awanturnicza postać. Mogę tylko powiedzieć, że chodzi o diamenty, resztę warto doczytać w książce - zdradza autor.
Tadeusz Biedzki to pisarz i podróżnik. W latach 70. i 80. dziennikarz „Polityki” i „Przeglądu Tygodniowego”. Po upadku komunizmu redaktor naczelny „Trybuny Śląskiej”, a także przedsiębiorca i właściciel kilku firm. Od 20 lat podróżuje z plecakiem po świecie. Fascynuje go egzotyka i trzeci świat. Jest autorem książek podróżniczych, m.in. poświęconych Afryce.
- To była najtrudniejsza wyprawa, jaką odbyliśmy z Wandą - tłumaczy Biedzki.
Śledząc losy ludzi w czasach zarazy, spotkał m.in. wspomnianego Polaka z kopalni diamentów, został przemytnikiem, słuchał opowieści o zabijaniu dzieci, czarach i zombie. Dostał w prezencie żonę wodza i posiłek z... nietoperza.
Jak twierdzi autor, przede wszystkim nie byli z żoną przygotowani na to, co zobaczyli i co usłyszeli od ludzi zmagających się z ebolą na co dzień: chorych, pielegniarzy, lekarzy. - Prawdopodobnie na naszych ciałach też znalazły się zabójcze wirusy. Walczyliśmy z nimi, myjąc się mydłem i płynami odkażającymi, kiedy i gdzie się dało, oraz zażywając wielkie dawki witaminy C i chlorku magnezu - wyjaśnia Biedzki.
Widzieli męczarnie konających, rozpacz i obojetność wobec śmierci.
Książka „W piekle eboli” ukazała się nakładem wydawnictwa Bernardinum. Czyta się ją jednym tchem. - Niestety, nie ma epilogu - mówi autor. - Mogłaby nim być tylko ostateczna rozprawa z ebolą i innymi chorobami Afryki, ale na to się nie zanosi - twierdzi Biedzki.
Zobaczcie na mapie dokąd i czym podróżował w Afryce Tadeusz Biedzki