Wysłuchać, zrozumieć, pomóc... - czyli dzielnicowy na służbie
Choć nie wszyscy swoich dzielnicowych znamy bezpośrednio, wiemy, że są i zawsze możemy zwrócić się do nich po pomoc.
Nazywani są policjantami pierwszego kontaktu. Pełnią trudną i odpowiedzialną służbę, która wymaga wszechstronności i dużego zaangażowania.
Kontakt z ludźmi i empatia
Pracują w różnych miejscach - małych miejscowościach, na wsiach czy w dużych miastach ale podkreślają jedno: najważniejszy w tym zawodzie jest kontakt z ludźmi i empatia.
- Słuchać, rozumieć, współodczuwać - to podstawa naszej pracy - mówi Tomasz Kusiewicz, dzielnicowy z komisariatu Poznań-Jeżyce. - Dzielnicowy to taki policjant, który chce pomóc i stara się pomóc uparcie szukając rozwiązania problemów, z którymi zwracają się do niego mieszkańcy jego rewiru. Trzeba być po trochę funkcjonariuszem, księdzem, urzędnikiem i pracownikiem pomocy społecznej w jednym.
- Bardzo ważna w naszym zawodzie jest komunikatywność, umiejętność nawiązywania kontaktu z ludźmi, ale także radzenia sobie w różnych, trudnych sytuacjach i podejmowania trafnych decyzji, zwłaszcza że często musimy radzić sobie zdani tylko na siebie będąc w terenie
- dodaje Karol Wieczorek, dzielnicowy z Rawicza, który wcześniej blisko sześć lat był dzielnicowym w niewielkim Jutrosinie.
Zobacz wyniki plebiscytu "Asy Bezpieczeństwa"
To nie jest zwykła praca lecz służba
Choć praca nie należy do łatwych nie żałują, że ją wybrali.
- Pochodzę z rodziny strażackiej, ale mam też w gronie rodzinnym policjanta, który namówił mnie do takiego wyboru. Po 13 latach wiem, że jeszcze raz wybrałbym tak samo - zapewnia Sławomir Białas, dzielnicowy z Konina.
Grzegorz Głowacz, obecnie dzielnicowy w Pakosławiu świadomie wybrał takie zajęcie, po wcześniejszej pracy w prewencji i jako policjant interwencyjny. - Dla mnie to nie jest zwykła praca, a służba - podkreśla.
- Pracę w tej roli doradziła mi koleżanka z Inowrocławia, która jest tam dzielnicową - mówi Tomasz Kusiewicz. - Kobiety pracują w tym zawodzie niezbyt licznie, a szkoda, bo według mnie znakomicie w nim się sprawdzają, mają dużo empatii i zrozumienia dla ludzkich problemów. Ja też się w niej odnalazłem. To praca niełatwa ale różnorodna, nie można w niej popaść w rutynę, bo człowiek nigdy nie wie co się wydarzy.
- Poza tym to praca blisko ludzi i dla ludzi - dodaje Krzysztof Wolski dzielnicowy we Wronkach. - Nie ma w niej monotonii, jest wymagająca ale ciekawa.
Zdaniem Łukasza Kaczmarka, dzielnicowego w rejonie poznańskiego rynku Łazarskiego, istotne są w tej pracy ludzkie relacje i możliwość niesienia pomocy, bo to właśnie przynosi największą satysfakcję. - Mieszkańcy zawsze mogą do mnie zadzwonić i poprosić o radę, spotkanie lub tylko rozmowę. Bardzo dobrze też układa się nasza współpraca z radami osiedla czy spółdzielnią mieszkaniową. To ważne, bo nie pracujemy przecież w oderwaniu od innych, którzy działają na terenie rewiru.
- Chwalę sobie dobry kontakt ze szkołami w rejonie, bo dzięki temu mam wiele spotkań z dziećmi i mogę przekazać im wiedzę na temat bezpieczeństwa - podkreśla Marcin Bednarek, dzielnicowy w gminie Kramsk.
- Często spotykam się też z seniorami i przestrzegam ich przed różnymi zagrożeniami. Mimo że opiekuję się mieszkańcami 23 miejscowości, chyba każdy mnie zna. Na wsiach ludzie z dużą życzliwością odnoszą się do naszej pracy.
Z ludzką krzywdą stykają się na co dzień
Jednak pełniona służba nie szczędzi także trudnych czy wręcz dramatycznych sytuacji.
W zeszłym roku Karol Wieczorek uratował życie 6-letniego Oliwiera pogryzionego przez psa w Dubinie. Został za to wyróżniony przez ministra spraw wewnętrznych i administracji, ale do dziś, choć dziecko udało się uratować, wspomina wstrząsającą sytuację.
- Trudno było mi dojść do siebie, a przecież jestem z wykształcenia pielęgniarzem i tylko dzięki umiejętnościom i dobremu wyposażeniu mojej torby medycznej mogłem udzielić pierwszej pomocy tak poranionemu dziecku. Całe wydarzenie przeżywam do tej pory. Podczas mojej służby zdarzały się wypadki osób dorosłych, ale ta sytuacja była najtrudniejsza - mówi dzielnicowy z Jutrosina. - Oliwier trafił do szpitala w krytycznym stanie i nawet lekarze podkreślali, że nie widzieli nigdy tak okaleczonego dziecka.
Pół roku wcześniej ten sam dzielnicowy udzielił pomocy czterem młodym osobom - ofiarom wypadku samochodowego. Był już po służbie.
Krzysztof Wolski został uhonorowany medalem za uratowanie życia tonącemu w Warcie mężczyźnie. Łukasz Kaczmarek zachował zimną krew udzielając pierwszej pomocy nastolatce, którą potrąciło auto. Nie był wtedy ani w pracy, ani w swoim rewirze. Grzegorz Głowacz, gdy pies zaatakował dziecko był jako zwyczajny klient w sklepie. Dzięki jego szybkiej i skutecznej interwencji zwierzę udało się odgonić, a chłopiec został przewieziony do szpitala, gdzie założono mu aż 27 szwów.
- Z ludzką krzywdą stykamy się też na co dzień, podczas interwencji rodzinnych - mówi Marcin Bednarek. - To bardzo trudne, ale musimy nieraz starać się realnie patrzeć na ludzkie dramaty, nawet gdy chodzi o odebranie dziecka z rodziny - dodaje Tomasz Kusiewicz.
Wykształcenie i doświadczenie
Muszą umieć działać niemal w każdej sytuacji. Czasem też dzięki umiejętnościom i doświadczeniu reagują prawie automatycznie. Ale to doświadczenie również oni sami zdobywali i to w rozmaity sposób. Poprzez wykształcenie, codzienną pracę czy dodatkowe umiejętności.
Krzysztof Wolski przez 9 miesięcy pełnił służbę w jednostce specjalnej w Kosowie na Bałkanach. Medyczne wykształcenie Karola Wieczorka pomogło mu uratować życie niejednej osoby. Marcin Bednarek z wykształcenia jest pedagogiem, co pomaga mu nie tylko w kontaktach z dziećmi - po pracy dzielnicowego pełni również funkcję społecznego kuratora.
- Policjant musi być dobrze przygotowany i radzić sobie w różnych okolicznościach - mówi dzielnicowy z Wronek.
- Co jest najtrudniejsze w naszej pracy? Chyba to, że doba ma tylko 24 godziny i nie wszystkie sprawy naszych podopiecznych da się załatwić od ręki - śmieje się Sławomir Białas.
Na stres najlepsza rodzina
Po obciążeniach w pracy najczęściej odpoczywają ze swoimi rodzinami lub uprawiając sporty.
- Najlepszym remedium na stres jest dla mnie bieganie i łucznictwo, które uprawiam amatorsko odkąd zacząłem pracować w policji
- mówi Łukasz Kaczmarek.
Marcin Bednarek najchętniej spędza czas z żoną i trójką dzieci, ale bardzo też lubi pracę w ogrodzie, nawet pielenie, które uspokaja. Karol Wieczorek również uważa, że najważniejszy jest czas spędzany z rodziną i rozmowach z bliskimi, także podczas wspólnych spacerów czy wycieczek.
Krzysztof Wolski spotyka się ze znajomymi, dużo jeździ rowerem i motorem, bo jest, jak sam mówi, fanatykiem jednośladów.
- Praca jest nieraz stresująca i trzeba po niej odreagować, ale chyba każdy z nas, kto tę służbę pełni, wie, że możliwość pomocy innym jest najlepszą rekompensatą - mówi Tomasz Kusiewicz. - Czasem mam wrażenie, że dzielnicowy jest jak „ostatnia deska ratunku”, a przecież często tak niewiele trzeba, by pomóc...