Coraz więcej Polaków dość ma „walki o ideologię” w życiu publicznym. Zwłaszcza w pandemii. Czym to się może skończyć? Czy ideologiczna narracja prawicy w czasie, gdy Polacy chcą przede wszystkim poczucia bezpieczeństwa, przestanie się sprawdzać?
Coś się w Polsce zmienia. Sąd Rejonowy w Płocku, wbrew oczekiwaniom władzy, ogłosił wyrok w sprawie tęczowych Maryjek i uznał, że Elżbieta Podleśna, Anna Prus oraz Joanna Gzyra są niewinne. Tęczowe naklejki z Matką Boską nie obrażają uczuć religijnych, a zwracają uwagę na problem dyskryminacji mniejszości.
Jarosław Wojtas, politolog w WSB w Toruniu tłumaczy, że Polacy teraz oczekują skuteczności w walce z pandemią, kwestie ideologiczne nie są pierwszorzędne, ale nie można powiedzieć, że przestały mieć znaczenie. Pogląd, że prawa człowieka to oczywistość, a wolność to stan naturalny, został spopularyzowany z tego powodu, że aideologiczność sprzyjała wizji świata prezentowanej przez sprawujących władzę. Ten mit upadł na całym świecie. Postideologiczne partie straciły władzę i oddały ją demagogom, którzy buduję atmosferę strachu, kreują wewnętrznego wroga, dają proste odpowiedzi na pytania o przyczyny ich problemów.
Prawa człowieka nie zostały dane raz na zawsze
- O prawo do ludzkich warunków pracy walczyły pokolenia robotników i mieszkańców wsi, którzy byli przywiązani do ziemi i jej właścicieli – mówi Jarosław Wojtas.
- Wielu z nich w tej walce zginęło i ginie, choćby w azjatyckich fabrykach, które produkują nasze ubrania i elektronikę. 1 marca minęła dziesiąta rocznica podpalenia żywcem Jolanty Brzeskiej, starszej pani, która walczyła o prawo do dachu nad głową. Prawa człowieka nie zostały dane raz na zawsze, tego faktu już nie da się ukrywać za zasłoną postpolityki, postideologii, bo nie ma już wielkich celów, takich jak transformacja gospodarcza czy wejście do UE, które autocenzurowały społeczeństwo.
Ekspert przypomina wyniki ostatnich badań, które pokazują, że pierwszy raz po transformacji w pokoleniu ludzi młodych w wieku 18-24 zaczęły dominować poglądy lewicowe, maleje liczba osób identyfikujących się jako centryści. Dzieje się tak również dlatego, że młodzi ludzie dostrzegli, iż bez walki nie ochronią swojej wolności czy to w zakresie praw reprodukcyjnych, czy definiowanych jako prawo do życia bez strachu o zaspokojenie podstawowych potrzeb. Przeciw tej tendencji wychodzi PiS z projektami zaostrzenia prawa aborcyjnego czy Programem Rodzina 500+. - Rząd obawia się konsekwencji ideologizacji młodych ludzi w duchu lewicowym, stawiających wolność wyboru ponad zbiorem wartości konserwatywnych – dodaje Jarosław Wojtas. - Dziś dominują tradycjonaliści, ale w kolejnych wyborach głos zabierze pokolenie, które preferuje ideologie lewicowe, te mniej i bardziej radykalne. Tylko część dzisiejszej opozycji jest gotowa na tę wysoce prawdopodobną zmianę. Przyśpieszone wybory nie są również na rękę partiom rządzącym, które mają problem ze swoim najbardziej ideologicznym skrzydłem: Solidarną Polską. Obie strony muszą uporządkować wewnętrzne relacje.
Dr Mariusz Popławski, politolog z UMK jest także przekonany, że PiS nie zrezygnuje z ideowych elementów swojego programu. Jak w każdej formacji politycznej, jest to bodziec bardzo istotnie spajający grupę. Światopogląd, choć z jednej strony zasadniczo nas dzieli, jednocześnie bardzo silnie spaja zbiorowości powstałe w wyniku takich podziałów.
- Zastosowanie ma tutaj socjologiczna dychotomia – my i oni. Jesteśmy razem, bo nie jesteśmy „nimi” – mówi dr Popławski. - Po drugie partia Jarosława Kaczyńskiego musi „pilnować prawej strony”. Koncepcja obozu Zjednoczonej Prawicy pozwoliła skrzętnie zagospodarować wszystko, co na prawo od PiS-u. Temu służą wszelkie mocno konserwatywne posunięcia. Duże poparcie sondażowe jest przecież utrzymywane dzięki programom socjalnym i pomimo mocno konserwatywnego światopoglądu. Wyborcom nie przeszkadza prawicowy skręt PiS tak długo, jak czują się zaspokojeni m.in. polityką prorodzinną. Mniejsza grupa mocno prawicowego elektoratu jest natomiast utrzymywana przy pomocy konserwatywnych poglądów na sprawy światopoglądowe. Po trzecie jest to znakomity temat zastępczy. Zawsze możliwy do wywołania w sytuacji kryzysu w innych obszarach. Rząd bez światopoglądu próbowano w Polsce zorganizować raz – powołując technicznego premiera Marka Belkę. Politycy wyciągnęli z tej lekcji wnioski – bezideowość odcina technokratów od politycznego zaplecza.
Joanna Modrzyńska, politolożka z UMK nie ma wątpliwości, że sukces PiS oraz Zjednoczonej Prawicy w dużej mierze opierał się na polaryzacji społeczeństwa na linii: wschód-zachód, miasto-wieś czy starsi-młodsi. Zupełnie jakby partie rządzące nie chciały pamiętać o tym, że chociaż ważne jest całe społeczeństwo, to właśnie młodzi ludzie zamieszkujący duże miasta są kołem napędowym polskiej gospodarki i kluczowym elementem dla stworzenia społeczeństwa cyfrowego, nowoczesnego, na miarę XXI wieku.
- To również do tych młodych ludzi, którzy są wykształceni i tolerancyjni, korzystają z programów wymiany międzynarodowej w szkole średniej czy na studiach oraz mają znajomych z innych krajów, powinny być kierowane działania podejmowane przez władze, zamiast dotychczasowego podsycania antagonizmów – przypomina dr Modrzyńska.