Wywłaszczeni. Obwodnica całkowicie zmieni ich życie
W cieniu wielkiej budowy obwodnicy Szczecinka rozgrywają się ciche dramaty wywłaszczanych ludzi
Budowa - rozpoczęta wczesną wiosną - szczecineckiej obwodnicy idzie pełną parą. Kilkanaście lat temu przyjęto specustawę, która do minimum skraca procedury związane z wywłaszczeniem nieruchomości pod inwestycje drogowe. W wielkim skrócie - na mocy tzw. ZRiD-u (zezwolenia na realizację inwestycji drogowej) wydawanego przez wojewodę mającej rygor natychmiastowej wykonalności można niemal do ręki wywłaszczać właścicieli nieruchomości leżących na trasie drogi. Oczywiście za odszkodowaniem, według wyceny biegłego, ale - w razie nierzadkich przecież sporów - sprawa w sądzie toczy się niezależnie od trwającej inwestycji.
Nie inaczej jest w Szczecinku, obwodnica miasta przechodzi przez wiele prywatnych działek, które obecnie są w trakcie wywłaszczania. Dotyka to wielu osób, ale chyba najbardziej rodzinę pięcioosobową D. z ulicy Leśnej na peryferiach miasta. - Będziemy chyba jedyną wysiedloną z tego powodu rodziną - pan Daniel pokazuje, że niemal za płotem jego posesji będzie przechodziła obwodnica. Za podwórkiem - w tumanach kurzu i w hałasie pracujących maszyn - już rośnie wielki węzeł drogowy, a droga serwisowa przejdzie niemal pod samym domem. Jego rodzina musi się stąd wyprowadzić, dom - i całe gospodarstwo - zostanie zrównane z ziemią.
- Tracę nie tylko dom, budynki i ziemię uprawną, ale i miejsce pracy, bo jestem rolnikiem - pan Daniel mówi, że biegły szacujący wartość nieruchomości spóźnił się już na starcie. Bliscy już pogodzili się z utratą swojego miejsca na ziemi, choć odnawiali je własnymi rękoma od niemal 20 lat. Kwestionują jednak nie tylko wysokość odszkodowania, ale i sposób, w jaki je wyliczono. - Wzięto pod uwagę ceny transakcji w Szczecinku metodą porównawczą, a moim zdaniem powinni cenę ustalić metodą odtworzeniową, która pozwoliłaby nam odtworzyć zbliżoną nieruchomość - mówi nasz rozmówca. a ą